Energia z reakcji
Naukowcy wciąż starają się przeprowadzić reakcję termojądrową o kontrolowanym przebiegu.
Główną motywacją do kontrolowania syntezy termojądrowej jest wykorzystanie jej jako źródła energii. Obecnie ludzkość potrafi wywoływać taką reakcję w bombach termojądrowych oraz, na niewielką skalę, w urządzeniach badawczych. Do tej pory w żadnym eksperymencie nie udało się uzyskać dodatniego bilansu energii. Pierwszym urządzeniem mającym to zmienić jest tokamak, budowany w ramach projektu ITER, na wzór działającego obecnie mniejszego JET. Istnieje kilka sposobów, które teoretycznie mogą pozwolić wykorzystać syntezę jądrową jako źródło energii. Obecnie najintensywniej badane są dwa podejścia: inercyjne uwięzienie plazmy oraz magnetyczne uwięzienie plazmy. Prace na mniejszą skalę prowadzone są też nad metodą polywell (łączącą cechy dwóch poprzednich) oraz nad kilkoma niekanonicznymi metodami: piroelektryczną, soniczną i elektrolityczną (określaną jako zimna fuzja). Reaktor termojądrowy o nazwie ITER jest budowany we Francji i ma rozpocząć pracę w 2020 r. Jego głównym celem jest ocena rentowności przeprowadzania reakcji termojądrowych w skali elektrowni. Jeśli ten eksperyment się powiedzie, to dojdzie do budowy elektrowni demonstracyjnej, która mogłaby rozpocząć działalność w 2030 r. Budowa ITER ma kosztować 13 mld euro. Ta suma jest niczym w porównaniu do rocznej dotacji do paliw kopalnych przemysłu paliwowego, którą Międzynarodowa Agencja Energii oszacowała na co najmniej 312 mld euro w 2010 r. Koszt budowy reaktora termojądrowego dzielony jest pomiędzy siedmiu członków ITER: Unię Europejską, Chiny, Indie, Japonię, Koreę Południową, Rosję i Stany Zjednoczone. Energia odnawialna nie zaspokoi zapotrzebowania ludzkości i nie będzie na tyle tania oraz dostępna, abyśmy zaprzestali spalania paliw kopalnianych. Ważne jest to, aby okazało się możliwe nie tylko pozyskanie energii z reakcji termojądrowej, ale również zaoferowanie jej ludzkości za akceptowalną cenę.
 
Kara za cyjanek
Firma Orica, międzynarodowy potentat branży chemicznej, została ukarana za wyciek cyjanku w centralnej części wybrzeża australijskiego stanu Queensland.
Przedsiębiorstwo, które jest największym dostawcą materiałów wybuchowych dla górnictwa na świecie, musi zapłacić grzywnę w wysokości 0,5 mln dolarów australijskich. Orica ma długą historię problemów środowiskowych w wielu miejscach całej Australii. Firma jest oskarżana o systematyczne skażanie ekosystemów poprzez nielegalne pozbywanie się toksycznych odpadów stałych oraz ciekłych. Tym razem udowodniono wielokrotne wycieki ścieków skażonych cyjankiem wraz z wodą deszczową w okresie pomiędzy marcem 2011 r. a lutym 2012 r. w zakładzie w Gladstone. Do części naruszeń prawa ochrony środowiska firma przyznała się. Sąd orzekł, że ponad połowa grzywny musi zostać przeznaczona na przywrócenie lub ochronę stanu środowiska. Sąd zarządził, że 100 tys. dol. wspomoże badania żółwia w Port Curtis, a 150 tys. dol. wesprze program ochrony zatoki Gladstone. Dodatkowo Orica wielokrotnie nie kontrolowała poziomu cyjanku w swoich ściekach i nie informowała służb środowiskowych o zagrożeniu dla lokalnego ekosystemu. Andrew Powell, minister środowiska stanu Queensland, powiedział, że z aprobatą przyjął decyzję sądu. – Jesteśmy bardzo zadowoleni, widząc, że prawo ochrony środowiska pokazuje swoją skuteczność, a surowe kary są stosowane wobec podmiotów, które naruszają nałożone warunki środowiskowe – stwierdził. Skazana na grzywnę firma twierdzi, że nie ma dowodów na to, że naruszenia spowodowały szkody w środowisku. Jednocześnie Orica zobowiązała się do modernizacji swoich zakładów. Koszty tych inwestycji mają wynieść 30 mln dolarów australijskich.
 
Kolej na ekologię
Koleje ze oceanem w większości pozostają liniami niezelektryfikowanymi, mimo pokonywania przez pociągi ogromnych odległości. W Stanach Zjednoczonych oraz w Kanadzie zelektryfikowano linie pomiędzy największymi miastami wschodniego i zachodniego wybrzeża oraz w pobliżu aglomeracji, gdzie ruch pasażerski jest duży. Długie międzystanowe linie pozostają niezelektryfikowane i kursują nimi pociągi prowadzone lokomotywami dieslowskimi. Dzięki niskim cenom paliwa nigdy nie było konieczności inwestowania w elektryfikację amerykańskich linii kolejowych, mimo iż często ciężkie pociągi towarowe prowadzone są czterema lokomotywami z silnikami Diesla na raz. Niedawno rozpoczęto działania mające na celu zmniejszenie emisji przez branżę kolejową. Firma GE Transportation zaprezentowała prototyp kolejnej lokomotywy serii Evolution, zaliczanej do najczystszych i najbardziej ekonomicznych, jakie kiedykolwiek zbudowano. Lokomotywa jako pierwsza spełnia normy emisji spalin Tier 4 Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA). Regulacje, które wprowadzą te normy, wejdą w życie w 2015 r. i wzywają do 70-procentowej redukcji emisji cząstek stałych oraz zmniejszenia o 76% emisji NOx w stosunku do 2005 r. Nowy prototyp oparto na poprzednim modelu lokomotywy Evolution, który spełniał normy Tier 3 i przewoził 1 tonę ładunku na odległość 480 mil (770 km), spalając 1 galon (3,7 l) paliwa. Lokomotywy Evolution wykorzystują technologie stosowane w lotnictwie, motoryzacji i energetyce. Konstruktorzy cieszą się, gdyż udało się zredukować spalanie i emisję bez stosowania kosztownych dodatków do paliwa, które wymagają dodatkowej infrastruktury tankowania. W ciągu ostatnich sześciu lat w nową lokomotywę zainwestowano 400 milionów dolarów, a przewiduje się jeszcze wydatki rzędu 200 milionów dolarów na przestrzeni najbliższych dwóch lat.
 
Na podstawie www.ecology.com, www.enn.com, www.wired.com, www.econews.com.au opracował Łukasz Bandosz.