Okres wakacyjny sprzyja refleksji i ogólnym rozważaniom. Walka o możliwie najwyższe przychody z systemu wsparcia OZE zostaje czasowo zawieszona, a decydenci udają się na zasłużone urlopy. Być może poczytają trochę o nowych koncepcjach, które zrewidują dotychczasowe myślenie o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Z kapryśną pogodą w czasie urlopu może to mieć przecież jakiś związek.

Na ironię losu zakrawa fakt, że chociaż Unia Europejska przyjęła ambitne plany redukcji CO2, to o sukces do 2020 r. będzie trudno. Natomiast w Stanach Zjednoczonych Ameryki jest odwrotnie. Bez szumnych programów, dzięki gazowi łupkowemu i odnawialnym źródłom energii, staną się prawdopodobnie samowystarczalne energetycznie, znacząco redukując przy okazji emisję CO2. Do tego eksportują zbędny dla bilansu energetycznego węgiel, którego relatywnie niskie ceny przyprawiają o ból głowy polskich górników.

Jak wprowadzać w tej sytuacji niskoemisyjną energetykę? Technologie CCT (ang. Clean Coal Technologies ? technologie czystego węgla) przynoszą pierwsze rezultaty, czego przykładem może być u nas Elektrownia Łagisza, ale do realizacji idei ZEPP (ang. Zero Emission Power Plant ? elektrownia zeroemisyjna) jeszcze daleka i kosztowna droga. Koncepcja CCS (ang. Karbon Capture and Storage ? wychwytywanie i przechowywanie węgla), której Polska jest jednym z nominalnych liderów w UE, nie wygląda na dzień dzisiejszy zachęcająco. Dzieje się tak ze względu na nieprzewidywalny los składowanego pod ziemią CO2 i znaczny wzrost kosztów produkcji podstawowej. Strach pomyśleć tym, co by nastąpiło po napotkaniu takiego składowiska przez poszukiwaczy gazu łupkowego.

Szukamy więc alternatywy dla CCS, i oto ona: biowęgiel. Biomasa jest ciągle niedocenianym w warunkach polskich paliwem odnawialnym. Słowo ?niedocenianym? można zastąpić wyrażeniem ?cenionym, ale nie przez tych, których nam trzeba?. Od kilku lat na skutek splotu różnych okoliczności najlepszym zarobkiem stało się współspalanie biomasy z węglem. Jest to jednak mariaż szkodliwy, ponieważ prymitywny, a używając modnego słowa ? nieinnowacyjny. Do świadomości decydentów nie może się przebić podstawowa prawda, że tylko lokalne instalacje poligeneracyjne (ciepło, prąd, chłód i biowęgiel) gwarantują optymalne i zrównoważone ekologicznie wykorzystanie bogactwa narodowego, jakim jest biomasa. Zastosowanie biowęgla do składowania nadmiaru CO2 wydaje się nową i właśnie innowacyjną koncepcją.

Według przeprowadzonych badań, biowęgiel, czy też jak można powiedzieć węgiel drzewny, niezwykle podnosi walory agrotechniczne prawie każdej gleby. Ponoć już starożytni Aztekowie stosowali tę technologię użyźniania pól uprawnych. Dla rolników krótka informacja. Biowęgiel w glebie poprawia mikroretencję wodną, podnosi pH, hamuje wydzielanie metanu i dwutlenku azotu, ale nade wszystko poprzez swą porowatą strukturę fizyczną sprzyja rozwojowi mikroorganizmów, dzięki czemu szczególnie nadaje się do rekultywacji terenów zdegradowanych, których u nas nie brakuje.

Ponadto produkcja biowęgla do celów rolniczych to nowe miejsca pracy, a przy okazji energia odnawialna z biomasy i redukcja emisji CO2 do atmosfery. Byłby to pozytywny wkład w realizację celów pakietu klimatycznego UE.

Jan Malinowski, Polska Izba Biomasy