Jak zorganizować kilkanaście transportów paliwa jądrowego do czeskiej elektrowni atomowej w Temelinie? Na wysokim szczeblu rządowym, po uprzednim wysondowaniu opinii stron przez ambasady zainteresowanych krajów, powstał poufny plan. Myślenie było proste. Paliwo płynie ze Stanów Zjednoczonych. Można je wyładować w którymś z portów Europy Zachodniej i przewieźć dalej pociągami do Czech. Jednak należy ominąć najbardziej zaniepokojoną Austrię. Również przejazd przez Niemcy jest niewskazany, gdyż grupy obywateli są tam od lat dobrze zorganizowane w protestach przeciwko takim transportom. A zatem drogę dla paliwa lepiej będzie przesunąć na wschód. Tranzyt przez Polskę wydaje się najłatwiejszy, jeśli się sprawę załatwi po cichu. Opinia publiczna im mniej wie, tym mniej się niepokoi i tym mniejsza groźba nieprzewidzianych zdarzeń.
Tak miało być. Tak się nie stało, bo już pierwszy transport paliwa atomowego przez nasz kraj był przedmiotem uwagi całej polskiej opinii publicznej. Główną rolę odegrały tu media publiczne. Odpowiadający za akcję najwyraźniej byli słabo przygotowani do takiego wariantu rozwoju sytuacji. Zdecydowałem się przygotować interpelację w tej sprawie do Premiera Rządu. Pisałem w niej m.in.: Utajnienie sprawy transportu przez terytorium Polski paliwa atomowego dla elektrowni jądrowej w Temelinie budzi zdziwienie. Ukrycie wielu informacji dotyczących tego wydarzenia spowodowało wzrost obaw i podważenie zaufania wobec zapewnień władz o braku zagrożenia ze strony tego transportu. Brak rzetelnej informacji na ten temat mógł, niestety, przypominać niechlubne czasy dezinformowania społeczeństwa podczas katastrofy w Czarnobylu, której 15 rocznica właśnie mija.
Taki stan rzeczy, może – paradoksalnie – prowadzić również do wywołania blokad transportów. Świadczą o tym ostatnie zapowiedzi lidera jednej z partii, która znana jest bardziej z blokad dróg niż z działań na rzecz ochrony środowiska.
Protesty, które wybuchają w Niemczech podczas transportu odpadów radioaktywnych są wyrazem ogromnej niechęci społecznej wobec stosowania technologii atomowych. Badania opinii publicznej pokazują, że z podobną sytuacją mamy do czynienia w Polsce.

Zadałem również kilka pytań o to, jak rząd ocenia sposób informowania dziennikarzy i opinii publicznej o całym wydarzeniu, w świetle zapisów konstytucyjnych, gwarantujących dostęp do informacji na temat środowiska i jego zagrożeń?
Zapytałem również, jakie są oraz jak są spełnione techniczne warunki zapewnienia bezpieczeństwa przy przewozie tych ładunków?
A także czy istnieją dalsze plany, dotyczące transportów paliwa jądrowego lub odpadów atomowych przez nasz kraj?
Kolejne pytanie dotyczyło przeciwdziałania zagrożeniom w wypadku ewentualnej katastrofy oraz warunków ubezpieczenia od takiej katastrofy. Interesowała mnie również finansowa strona całego przedsięwzięcia wobec nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa podjętych przez nasz kraj. Już po całej akcji otrzymałem informację, że jedna z kompanii antyterrorystycznych warowała w pełnym rynsztunku na granicy polsko-czeskiej przez kilkanaście godzin? Ile takich kompanii zaangażowano?
Pytałem także, czy wobec stwierdzenia przedstawicieli PKP, iż transport ładunków niebezpiecznych jest zaledwie o kilka procent droższy od ładunków zwykłych, nie ma miejsca dotowanie przez naszych podatników tego rodzaju transportów?
Z niecierpliwością czekam na odpowiedź rządu w tej sprawie. Ponieważ przestała ona być tajna, jedynym sposobem uspokojenia opinii publicznej jest rzetelna informacja. Mamy do niej prawo. Także konstytucyjne.
Popieram akcję organizacji ekologicznych pod hasłem “Polska strefą bezatomową”. Dotyczy to także transportów paliwa nuklearnego. Nigdy nie kryłem swojego negatywnego stosunku do elektrowni atomowych. Forum Ekologiczne Unii Wolności, do którego należę, szczyci się tym, że na szczeblu rządu doprowadziło do usunięcia energetyki jądrowej z założeń polityki energetycznej państwa. Stwarza to właściwą perspektywę dla rozwoju odnawialnych źródeł energii.

Radosław Gawlik, poseł Unii Wolności