Wraz z początkiem roku światło dzienne ujrzał dokument ?Założenia do projektu rozporządzenia w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów oraz kiedy wymóg selektywnego zbierania uznaje się za spełniony? i na wstępie chciałbym podkreślić, że widzę konieczność funkcjonowania takiego rozporządzenia.

Swoboda, z jaką samorządy podeszły do problemu odpadowego, a szczególnie do tego, co jest selektywną zbiórką odpadów, wymaga regulacji centralnej, aby skierować tę rozpędzającą się machinę na właściwe tory. Niestety, mam wrażenie, że po raz kolejny grozi nam przeregulowanie, które ? obrazowo mówiąc ? wyznacza bardzo wąską ścieżkę, zwiększa prędkość i zapomina, że już niedługo czeka nas ostry zakręt. Mam tu na myśli propozycję modeli selektywnej zbiórki odpadów:

Na pierwszy rzut oka widać, że tak naprawdę jest to jeden model z opcją dodania dwóch dodatkowych frakcji. W konsekwencji cała Polska będzie miała ?jedynie słuszny? model selektywnego zbierania odpadów. Warto w tym miejscu przypomnieć, że od 24 grudnia 2010 r. mamy obowiązujący Krajowy Plan Gospodarki Odpadami 2014, który pokazuje znaczne różnice w morfologii zbieranych odpadów w zależności od tego, czy jest to miasto powyżej 50 tys. mieszkańców, miasto poniżej 50 tys. mieszkańców, czy gmina wiejska. Podczas gdy w dużych miastach frakcji papieru i kartonu jest blisko 20%, w małych miastach już tylko 10%, a w gminach wiejskich zaledwie 5%. Jeszcze mniej zasadne jest ...