Zasady ustrojowe samorządu gminnego zostały tak skonstruowane, że w sytuacji, gdy wybrany w wyborach bezpośrednich wójt lub burmistrz nie posiada w radzie gminy popierającej jego zamierzenia większości, może dojść do wzajemnego blokowania inicjatyw obu stron, a tym samym do częściowego paraliżu działalności samorządu.
Z podobnym zjawiskiem możemy mieć do czynienia także w sytuacji odwrotnej, gdy szefa organu wykonawczego popiera większość radnych, jednak ich partykularne interesy i potrzeba „wykazania się” działalnością powodują lawinę niespójnych wniosków, a wójt czy burmistrz – mając na uwadze utrzymanie przychylności tychże radnych – podejmuje się realizacji tych postulatów. Wówczas nie starcza już czasu, energii i pieniędzy na to, by wykonać zadania najważniejsze z punktu widzenia całej lokalnej społeczności.
Ze zjawiskiem angażowania władz i pracowników administracji samorządowej do realizacji zadań, które nie należą do najistotniejszych ze strategicznego punktu widzenia, mamy do czynienia także w sytuacjach nadmiernego ingerowania rady w kompetencje organu wykonawczego lub nieustannego weryfikowania zasadności podjęcia takiej czy innej decyzji. Dzieje się tak najczęściej na etapie sporządzania rozmaitych projektów, zazwyczaj budowlanych, organizacji ruchu na drogach lub planistycznych. Okazuje się wówczas, że każdy jest ekspertem budowlanym, zna się na organizacji ruchu drogowego itd., zaś posiedzenie komisji jest najbardziej właściwym forum do podejmowania rozstrzygnięć tych kwestii dotyczących. Może być też odwrotnie, co bardzo często ma swoje źródło w niewiedzy radnych, gdy decyzje będące w kompetencji wójta czy burmistrza są przedmiotem posiedzeń komisji, podczas których każdy ich szczegół musi być wyjaśniany przez przygotowujących je pracowników.
Odrębny problem stanowią osoby występujące do władz samorządowych o udzielenie informacji publicznej, przy czym pojęcie to jest rozumiane tak szeroko, że mieści się w nim każde zapytanie. Zazwyczaj okazuje się, że nie warto podejmować polemiki dotyczącej istoty takiej informacji, tylko w możliwie zwięzły sposób udzielić odpowiedzi. Podobnie ma się rzecz ze wszelkimi pytaniami kierowanymi do wójta czy burmistrza poprzez skrzynkę pocztową, zlokalizowaną na stronie internetowej. Kłopot tylko w tym, że wiele z nich dotyczy kwestii polityki, np. inwestycyjnej, prowadzonej przez samorząd, stąd odpowiedź nie tylko może, lecz winna zostać udzielona przez szefa gminy lub jego zastępcę, bowiem pracownicy nie we wszystkim są zorientowani.
Dodatkową, dużą porcję pracy przy klawiaturze komputera zapewniają władzom wykonawczym gminy najbardziej aktywni radni, którzy – chcąc się wykazać przed wyborcami – w sposób zupełnie bezkrytyczny, nie próbując na podstawie posiadanych informacji udzielić odpowiedzi lub wyjaśnić kwestii, w formie wniosków z dyżurów, zapytań lub interpelacji, przekazują najbardziej fantastyczne oczekiwania mieszkańców.
Nie wspomniałem jeszcze o kontaktach z mediami. Tutaj, niestety, króluje brak elementarnej rzetelności, zobowiązującej dziennikarza do umożliwienia wypowiedzi wszystkim stronom zaangażowanym w dany spór, poszukiwanie sensacji czy brak podstawowej wiedzy w zakresie poruszanego tematu. Na dobrą sprawę władze samorządowe winny nieustannie słać do redakcji sprostowania, wyjaśnienia, polemiki itp.
W sytuacji, gdy w gminie mamy do czynienia z kryzysem zaufania i – co zazwyczaj z tym się wiąże – bezwzględną rywalizacją osób różnych frakcji, jedna ze stron sięga po broń zatytułowaną „komisja rewizyjna” lub „donos” do instytucji sprawujących nadzór nad bieżącą działalnością lub mających ustawowe prawo przeprowadzania kontroli w gminie.
Jeśli próbować usystematyzować problem kontroli, to mogą one mieć charakter doraźny, obejmujący ocenę całokształtu lub wycinka działalności kontrolowanych jednostek w przypadku stwierdzenia zaniedbań, uzasadniających natychmiastową ingerencję, lub problemowy, wiążący się ze sprawdzeniem realizacji wybranego zagadnienia (grupy zadań). Jeżeli natomiast kontrolerzy zajmą się badaniem całokształtu zadań wykonywanych przez te jednostki, to kontrola ma charakter kompleksowy. Wreszcie są kontrole sprawdzające, obejmujące ocenę stopnia realizacji zaleceń i wniosków wydanych w wyniku uprzednio przeprowadzonych kontroli.
Najczęściej gminy są badane pod względem zgodności stanu istniejącego z postulowanym, w oparciu o mierniki legalności, celowości, rzetelności, gospodarności oraz uwzględniania interesu społecznego i indywidualnego. Bierze się też pod uwagę zgodność z polityką rządu i inne kryteria szczegółowe. Kontrola ma też na celu ustalenie zasięgu i przyczyn rozbieżności oraz przekazanie wniosków pokontrolnych zarówno sprawdzanemu podmiotowi, jak i jednostce zwierzchniej.
Kontrole mogą być zewnętrzne i wewnętrzne, podejmowane z urzędu i na wniosek (czytaj donos), bowiem każdy może zwrócić się do organu kontrolującego z inicjatywą zbadania tej czy innej sfery działalności administracji. Mając na uwadze sposób przeprowadzenia kontroli, może ona mieć charakter inspekcji, lustracji, rewizji, wizytacji…
Instytucje uprawnione do przeprowadzania kontroli to m.in. Najwyższa Izba Kontroli, regionalna izba obrachunkowa, rzecznik dyscypliny finansów publicznych, Urząd
Zamówień Publicznych, wojewoda i inne jednostki administracji rządowej, Naczelny Sąd Administracyjny, sąd antymonopolowy, prokuratura, Rzecznik Praw Obywatelskich, urząd kontroli skarbowej, Inspekcja Ochrony Środowiska, Państwowa Inspekcja Pracy, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, Inspekcja Sanitarna, wreszcie instytucje udzielające gminom wsparcia finansowego na realizację przedsięwzięć. Doświadczenie pokazuje, że niektóre z nich ochoczo podejmują z urzędu przeprowadzenie kontroli samorządu, choć wszystko wskazuje na to, że faktyczny powód mógł być inny niż oficjalnie prezentowany…
Jakby tych „plag” było mało, niektóre samorządy „fundują” sobie wdrożenie takiego czy innego systemu zarządzania jakością ISO, które zazwyczaj są wzorowane na tych wykorzystywanych w działalności produkcyjnej czy usługowej, co nijak się ma do specyfiki pracy administracji. Niezależnie od tego JST ma obowiązek stosowania przepisów dotyczących kontroli wewnętrznej i audytu.
Na podstawie tego wywodu łatwo zauważyć, iż w skrajnych przypadkach system demokratyczny sprawia, że władza publiczna zajęta jest „opędzaniem się” od uprzykrzonych natrętów i nie ma już możliwości skupienia uwagi na sprawach istotnych dla przeciętnego mieszkańca. Nawet gdy nie boryka się z opisanymi wyżej problemami, to o efektywności spotykanej np. w jednostkach gospodarczych dzisiaj może tylko marzyć. Pod tym względem czas początków samorządu, gdy ilość regulacji była wielokrotnie mniejsza, w znacznie większym stopniu sprzyjał jego efektywności.
Marian Walny
zastępca burmistrza, Luboń