Komentarz do ustawy o odpadach
Sławomir Najnigier
wiceprezydent Wrocławia
Polska nie wywiązuje się z zobowiązań wobec Unii Europejskiej w zakresie gospodarki odpadami i dlatego większość zmian, przyjętych przez Sejm, należy poprzeć. Gminy będą miały możliwość uporządkowania gospodarki odpadami komunalnymi i zwiększą kontrolę nad strumieniem powstających odpadów. Wyraźniejszy będzie podział obowiązków między gminami (odpowiedzialnymi za zorganizowanie systemu zbierania odpadów) a samorządem województwa (odpowiedzialnym za przetwarzanie wydzielonych grup odpadów). Nie zapomniano o sprawach małych i praktycznych – takich jak regulacje dotyczące spalania pozostałości roślinnych czy zasad postępowania z odpadami powstałymi w wyniku poważnej awarii lub wypadku.
Niestety, historia tej inicjatywy legislacyjnej jest przykładem, jak nie należy rozwiązywać spraw ochrony środowiska. Chodzi o spór o model zarządzania odpadami komunalnymi. Spór niepotrzebny i opóźniający wprowadzenie lepszych regulacji tego sektora o kilka lat. To smutne, że po kilkunastu latach „liberalnego” modelu gospodarki odpadami i prywatyzacji ok. 60-70% całego sektora Ministerstwo Środowiska zarządziło całkowity odwrót od rozwiązań, przyjętych w latach 90. ubiegłego wieku. Ministerstwo (m.in. w „Koncepcji systemu gospodarki odpadami komunalnymi” z listopada 2004 r.) zaczęło forsować jako alternatywę antyrynkowy model gospodarki odpadami, w którym gmina stawałaby się – w sposób władczy – właścicielem wszystkich odpadów, a opłaty za usługi zostałyby zastąpione „podatkiem śmieciowym”. W tym modelu każdy płaci bez względu na to, ile śmieci. Pomysły te mają poparcie części samorządów, niesprywatyzowanych komunalnych przedsiębiorstw gospodarki odpadami oraz – jak się okazało – Senatu. Sytuację próbuje się sprowadzić do fałszywej tezy, że skoro niewidzialna ręka rynku jest mało skuteczna, to lepiej zastąpić ją widzialną ręką rządowej i samorządowej biurokracji.
Uważam, że zamiast na lobbystycznych kłótniach należało skupić się na pragmatycznym uregulowaniu rynku odpadami, które ustabilizuje prywatne lub publiczne inwestycje w system recyklingu. I nie było konieczne forsowanie rozwiązań skrajnie nierynkowych. Trzeba pamiętać, że rynek odpadów, choć jest rynkiem regulowanym, musi też być rynkiem konkurencyjnym. Każde sztuczne osłabianie konkurencji i wzmacnianie monopoli komunalnych obraca się przeciwko klientowi.
wiceprezydent Wrocławia
Polska nie wywiązuje się z zobowiązań wobec Unii Europejskiej w zakresie gospodarki odpadami i dlatego większość zmian, przyjętych przez Sejm, należy poprzeć. Gminy będą miały możliwość uporządkowania gospodarki odpadami komunalnymi i zwiększą kontrolę nad strumieniem powstających odpadów. Wyraźniejszy będzie podział obowiązków między gminami (odpowiedzialnymi za zorganizowanie systemu zbierania odpadów) a samorządem województwa (odpowiedzialnym za przetwarzanie wydzielonych grup odpadów). Nie zapomniano o sprawach małych i praktycznych – takich jak regulacje dotyczące spalania pozostałości roślinnych czy zasad postępowania z odpadami powstałymi w wyniku poważnej awarii lub wypadku.
Niestety, historia tej inicjatywy legislacyjnej jest przykładem, jak nie należy rozwiązywać spraw ochrony środowiska. Chodzi o spór o model zarządzania odpadami komunalnymi. Spór niepotrzebny i opóźniający wprowadzenie lepszych regulacji tego sektora o kilka lat. To smutne, że po kilkunastu latach „liberalnego” modelu gospodarki odpadami i prywatyzacji ok. 60-70% całego sektora Ministerstwo Środowiska zarządziło całkowity odwrót od rozwiązań, przyjętych w latach 90. ubiegłego wieku. Ministerstwo (m.in. w „Koncepcji systemu gospodarki odpadami komunalnymi” z listopada 2004 r.) zaczęło forsować jako alternatywę antyrynkowy model gospodarki odpadami, w którym gmina stawałaby się – w sposób władczy – właścicielem wszystkich odpadów, a opłaty za usługi zostałyby zastąpione „podatkiem śmieciowym”. W tym modelu każdy płaci bez względu na to, ile śmieci. Pomysły te mają poparcie części samorządów, niesprywatyzowanych komunalnych przedsiębiorstw gospodarki odpadami oraz – jak się okazało – Senatu. Sytuację próbuje się sprowadzić do fałszywej tezy, że skoro niewidzialna ręka rynku jest mało skuteczna, to lepiej zastąpić ją widzialną ręką rządowej i samorządowej biurokracji.
Uważam, że zamiast na lobbystycznych kłótniach należało skupić się na pragmatycznym uregulowaniu rynku odpadami, które ustabilizuje prywatne lub publiczne inwestycje w system recyklingu. I nie było konieczne forsowanie rozwiązań skrajnie nierynkowych. Trzeba pamiętać, że rynek odpadów, choć jest rynkiem regulowanym, musi też być rynkiem konkurencyjnym. Każde sztuczne osłabianie konkurencji i wzmacnianie monopoli komunalnych obraca się przeciwko klientowi.