Od kiedy rząd oficjalnie potwierdził swoją determinację w kwestii realizacji planów rozwoju energetyki atomowej w Polsce, coraz częściej politycy i eksperci w wystąpieniach i publikacjach przeciwstawiają energię jądrową energii OZE. Wydaje się, że powodem tej akcji propagandowej jest w pierwszej kolejności próba przekonania społeczeństwa, ale także grup opiniotwórczych, że tylko elektrownie jądrowe są panaceum na wszystkie bolączki sektora elektroenergetyki w Polsce.
Zarzuty bez pokrycia
Energia z OZE jest niskiej jakości, negatywnie wpływa na funkcjonowanie systemu elektroenergetycznego, jest bardzo droga, a więc znacząco wpływa na wzrost cen energii, drenując kieszenie konsumentów, a na dodatek szpeci krajobraz i powoduje nieprawdopodobne zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. Czy tak jest naprawdę?
Łatwo ustalić na podstawie dostępnych danych statystycznych, że w latach 2005-2010, czyli w czasie funkcjonowania systemu tzw. zielonych certyfikatów wspierających produkcję energii z OZE, spółki prowadzące sprzedaż energii elektrycznej podniosły ceny dla końcowych użytkowników o ok. 131,5 zł/MWh, czyli prawie dwukrotnie (98,8%). Tymczasem łączne wydatki na rzecz wypełnienia obowiązków z zakresu OZE w sprzedaży końcowej szacuje się w tym okresie na maksymalnie 11,2 mld zł. W przeliczeniu na 1 MWh energii dostarczanej odbiorcom końcowym w latach 2005-2010 oznacza to średnioroczne...