Kraj Rad (gminnych)?
Po 1989 r. nastał czas trudnych reform, które uosabiał prof. Balcerowicz. Gospodarka nakazowo-rozdzielcza nie sprawdziła się, więc trzeba było ją zreformować.
Z jednej strony przeprowadzono prywatyzację, z drugiej zaś decentralizację w postaci przejęcia przez samorządy dotychczasowych funkcji państwa. Niestety, żaden z tych dwóch procesów nie został zakończony. Prywatyzacja nie dotknęła najsilniejszych socjologicznie branż, które dalej drenują wspólny budżet. Samorządy odtworzyły w drodze komunalizacji struktury gospodarcze i szybko – przez nikogo nie niepokojone – zaprzestały ich prywatyzacji! Ostatnio obchodziliśmy 15-lecie samorządów w Polsce. To wielkie święto społeczeństwa obywatelskiego zakłócił, niestety, fakt, że niezgodnie z ideałami demokracji, Europy „lizbońskiej” i zasadami wolnego rynku funkcjonariusze gmin – zamiast tworzyć warunki dla przedsiębiorców (a więc i dla konkurencji) – zaczęli ochoczo gospodarować tam, gdzie nie ma takiej potrzeby: w strukturach tzw. gospodarki komunalnej, działającej na zasadzie etatyzmu. Ten niczym niepowstrzymywany trend doprowadził do sytuacji, w której niektórzy szefowie jednoosobowych spółek skarbu gminy zaczęli utyskiwać, że lepiej byłoby się z powrotem schować pod kołdrę gminy, wracając do formy „zakładu budżetowego”.
Jeśli temu się nie przeciwstawimy, grozi nam najprawdziwsza pandemia rekomunizacji. Zamiast jednego organizmu quasi-gospodarczego rodem z PRL-u będziemy ...
Z jednej strony przeprowadzono prywatyzację, z drugiej zaś decentralizację w postaci przejęcia przez samorządy dotychczasowych funkcji państwa. Niestety, żaden z tych dwóch procesów nie został zakończony. Prywatyzacja nie dotknęła najsilniejszych socjologicznie branż, które dalej drenują wspólny budżet. Samorządy odtworzyły w drodze komunalizacji struktury gospodarcze i szybko – przez nikogo nie niepokojone – zaprzestały ich prywatyzacji! Ostatnio obchodziliśmy 15-lecie samorządów w Polsce. To wielkie święto społeczeństwa obywatelskiego zakłócił, niestety, fakt, że niezgodnie z ideałami demokracji, Europy „lizbońskiej” i zasadami wolnego rynku funkcjonariusze gmin – zamiast tworzyć warunki dla przedsiębiorców (a więc i dla konkurencji) – zaczęli ochoczo gospodarować tam, gdzie nie ma takiej potrzeby: w strukturach tzw. gospodarki komunalnej, działającej na zasadzie etatyzmu. Ten niczym niepowstrzymywany trend doprowadził do sytuacji, w której niektórzy szefowie jednoosobowych spółek skarbu gminy zaczęli utyskiwać, że lepiej byłoby się z powrotem schować pod kołdrę gminy, wracając do formy „zakładu budżetowego”.
Jeśli temu się nie przeciwstawimy, grozi nam najprawdziwsza pandemia rekomunizacji. Zamiast jednego organizmu quasi-gospodarczego rodem z PRL-u będziemy ...