Krytyczny komentarz: nie tylko polityczny
System zagospodarowania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego nadal nie działa. Według w miarę zgodnych oszacowań branży i organów uprawnionych do kontroli systemu, nadal 30-40% zaświadczeń o odzysku, w tym recyklingu, tego sprzętu nie ma potwierdzenia w rzeczywiście dokonanych operacjach.
Mówiąc wprost ? są to tzw. lewe kwity, a ten termin jest powszechnie używany w branży zagospodarowania odpadów ZSEE. Pomijając już nawet kwestie ochrony środowiska, proceder ten niszczy biznes opierający się na gospodarce tymi odpadami.
Słabość organów kontroli
Wiele spośród przedsiębiorstw, których właściciele zainwestowali w urządzenia i instalacje przetwarzania ZSEE, a przy tym chcą działać zgodnie z prawem, albo upadło, albo znalazło się na granicy upadłości. Nie wytrzymują konkurencji z tymi, których jedyną inwestycją były komputer i drukarka. Przekłada się to na niską skuteczność całego systemu. Wciąż nie możemy osiągnąć zapisanego w dyrektywie poziomu 4 kg/os. i pod względem wyników wleczemy się w ogonie Europy. Jak można to tolerować? Może jest to rezultatem słabości organów kontrolujących przestrzeganie prawa? Dlatego właśnie autor niniejszego artykułu, gdy pełnił funkcję ministra środowiska, postulował utworzenie Państwowej Agencji Środowiska, która zrzeszałaby wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska, wyłączając je z administracji zespolonej wojewodów. Ta nowa agencja wykonawcza musiałaby być wzmocniona finansowo i kadrowo. Planowano też utworzenie Państwowej Straży Ochrony Środowiska, bazującej na istniejących strażach ? łowieckiej i rybackiej, aktualnie również podległych wojewodom. Nie było na to zgody, a szkoda, ponieważ tak ostentacyjne łamanie prawa okazałoby się znacznie trudniejsze.
Kierunki zmian
Obecnie rząd pracuje nad nowelizacją ustawy o ZSEE, a to stwarza szansę na modyfikację i uszczelnienie systemu. W jakim kierunku powinny pójść te zmiany? Po pierwsze ? informacja. To najtańszy i niezwykle skuteczny sposób kontrolowania aktorów tego dramatu. Nie trzeba nadmiernego obciążenia sprawozdawczością, by móc wykazać zakładowi przetwarzania, że operacji zbierania, odzysku surowców wtórnych i przekazania ich do recyklingu nie mógł dokonać. Niezgodny okaże się bilans już na poziomie podstawowym, czyli bilans masy surowców sprzedanych do recyklingu i odzyskanych substancji przekazanych do unieszkodliwienia.
Producenci ?lewych kwitów? bronią się jednak. Lamentują, że może dochodzić do naruszania tajemnicy handlowej i gromadzą opinie renomowanych kancelarii prawniczych, potwierdzające niedopuszczalność takiego rozwiązania. A przecież wszyscy posługujemy się systemami bankowości elektronicznej, w których bazy danych zawierają wrażliwe informacje o kartach kredytowych, o stanie naszych kont i o dokonywanych operacjach. Te same technologie informatyczne mogą być zastosowanie w systemie ewidencji dotyczących gospodarki ZSEE. Jeśli dodatkowo prowadzenie systemu powierzy się firmie zaufania publicznego, obawy o naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa nie powinny być przeszkodą w stworzeniu takiego systemu.
Drugim, radykalnym sposobem byłoby ustawowe uczynienie organizacji odzysku organizacjami non profit. Ma to sens, gdyż w odróżnieniu od zakładów przetwarzania lub zbieraczy elektroszrotu organizacje te są tworzone przez producentów sprzętu, których ustawa czyni odpowiedzialnymi za zagospodarowanie odpadów ZSEE. Teraz wybierają te, które oferują im absurdalnie niskie ceny zaświadczeń, mimo iż doskonale wiedzą, że prawidłowe zagospodarowanie zużytego sprzętu musi kosztować.
I nie chodzi tu to wcale maleńkie firemki, które importują kilkadziesiąt lodówek czy pralek. Są to niejednokrotnie powszechnie znane, międzynarodowe marki, które na swoich stronach internetowych zachłystują się dbałością o środowisko i przestrzeganiem zasad społecznej etyki biznesu. Dobrze byłoby uczynić je ustawowo odpowiedzialnymi za niewypełnienie obowiązku w przypadku udowodnienia firmie, z której usług skorzystały, niedopuszczalnych praktyk w dziedzinie zagospodarowania ZSEE.
Nawet najlepsze prawo nie pomoże, jeżeli nie będzie sprawnych instytucji czuwających nad jego przestrzeganiem. Nade wszystko zatem należy wzmocnić wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska. Obecnie nie są one w stanie skutecznie walczyć z procederem ?lewych kwitów?. Trzeba pilnie spotkać się z nowym ministrem środowiska i wytłumaczyć mu, że w obecnej sytuacji nadzieje na tworzenie nowych miejsc pracy i rozwój branży są płonne. Dodatkowo nadal ?zły pieniądz wypiera dobry?, a kłopoty z Komisją Europejską są nieuniknione.
prof. nzw. dr hab. inż. Andrzej Kraszewski, Politechnika Warszawska, minister środowiska w latach 2010-2011