Nad morzem w okresie letnim chciałoby wypoczywać ok. 50% Polaków. Pojemność naszego wybrzeża pozwala – przyjmując średni komfort wypoczynku lub leczenia – na przyjęcie tylko 20% populacji. Choć po II wojnie światowej znacznie wydłużono naszą linę brzegową, to nadal jesteśmy w grupie państw o średniej jej długości w przeliczeniu na liczbę obywateli.
Łącząc dwa podstawowe aspekty tej problematyki – potrzeby społeczne i ochronę warunków naturalnych, poszukiwałem sposobu pozwalającego możliwie harmonijnie pogodzić je z inną gospodarką przestrzenią nadmorskich i wybranych obszarów stykowych. Dotychczasowy rozwój kąpielisk morskich polegał na jak największym przybliżeniu zabudowy do linii nabrzeża. W środowisku zawodowym nazywano to „budowa na Giewoncie”. Metoda ta do XIX w. zdawała egzamin, gdyż nieduży procent ludzi wyjeżdżał na wakacje czy „do wód” poza miejsce stałego zamieszkania. Przykładem budowy „na Giewoncie” w strefie nadmorskiej jest budynek Sanatorium Uzdrowiskowego „Bałtyk” w Kołobrzegu. Badania autora, gł. Ankietowe, wykazały, że o wyborze miejsca na leczenie czy wypoczynek decydowały zawsze obszary o najwyższych walorach środowiska przyrodniczego. Ten proces walki o zdrowie dobrze wyjaśnia dominację plaży jako miejsca pobytu wypoczynkowo-leczniczego. Odciążenie plaży jest trudne, bo odwiedzający słusznie koncentrują się na tych terenach z...