Po przeczytaniu artykułu Wojciecha Koneckiego w ubiegłorocznym listopadowym wydaniu miesięcznika „Recykling” i wysłuchaniu jego wystąpienia na Forum Recyklingu podczas targów POLEKO 2009, zaczynam się zastanawiać, o co właściwie chodzi? Bo zgodnie ze starym powiedzeniem – jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze”.
Dochodzą mnie słuchy z branży sprzętu elektrycznego i elektronicznego, że niektóre organizacje odzysku i wprowadzający, którzy mają obowiązek finansowania systemu, nie chcą tego robić. Natomiast ci, którzy chcą dla tych pierwszych wykonywać zbieranie i przetwarzanie, mają to robić poniżej kosztów rzeczywistych.
Rozważmy taki oto przypadek. Organizacja odzysku proponuje zakładowi przetwarzania zużytego sprzętu koszt gospodarowania odpadami za kilogram lodówki w wysokości 15 groszy, przy czym we wrześniu 2006 r. proponowała 50 gr, czyli zeszła z ceny ponad trzykrotnie. Kryzys czyni cuda. Lodówka waży średnio 50 kg, co daje 7,5 zł za zebranie i przetworzenie jednej lodówki. Według mojej wiedzy, to poniżej granicy opłacalności. Wobec powyższego nasuwa się tylko jedno stwierdzenie – to zachęta do współtworzenie starej strefy. Oczywiście w białych rękawiczkach, bo na drodze umowy cywilno-prawnej, zatem nikomu nic do tego. Przecież nikogo nie namawia się do fałszowania zaświadczeń o przetworzonym zużytym sprzęcie. Płacimy tyle i tyle,...