Tadeusz Urban

Sporo zamieszania spowodowała ustawa o transporcie drogowym (DzU z 2001 r. Nr 125, poz. 1371). To zamieszanie próbuje się często wykorzystać, aby nakłonić firmy wywożące odpady komunalne do niepotrzebnego „potrząsania kiesą”. Tymczasem uważna lektura aktów prawnych pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy i nerwów.
W art. 5.1 przywołanej ustawy napisano: podjęcie i zarobkowe wykonywanie transportu drogowego wymaga uzyskania odpowiedniej licencji na wykonywanie transportu drogowego..., zaś punkt 5.3 ust. 2 mówi, że przedsiębiorcy udziela się licencji, gdy przynajmniej jedna osoba legitymuje się certyfikatem kompetencji zawodowych. I rodzi się pierwsze pytanie: a co będzie, gdy firma nie podejmuje zarobkowego wykonywania transportu drogowego, lecz transport ten stanowi jedynie jeden z elementów procesu technologicznego, za który firma nie obciąża swoich kontrahentów oddzielną opłatą?
Zresztą wątpliwości winny zrodzić się już wcześniej: art. 4 pkt 4 definiuje bowiem pojęcie niezarobkowego transportu drogowego, nazywając go „przewozem na potrzeby własne”. Tę definicję spełniamy, jeśli łącznie zachowujemy następujące warunki. Po pierwsze przewożone rzeczy są naszą własnością, po drugie celem przewożenia rzeczy lub osób jest zaspokojenie naszych potrzeb, po trzecie pojazd prowadzi nasz kierowca. Po czwarte mamy tytuł prawny do pojazdów, gdy nie jest to usługa turystyczna.
Ponieważ z chwilą odebrania odpadów staje...