Z Adamem Wajrakiem, działaczem na rzecz ochrony przyrody, autorem artykułów i książek o tematyce przyrodniczej, dziennikarzem, rozmawia Katarzyna Błachowicz.

Co Pan sądzi o selektywnej zbiórce odpadów? Segreguje Pan odpady? 


W mojej gminie selektywna zbiórka była bardzo rozwinięta. Dzieliliśmy odpady na sześć frakcji, a to było trochę skomplikowane. Na szczęście, teraz segregujemy śmieci już tylko do trzech worków. Rzeczywiście, przyzwyczaiłem się do takiego postępowania i irytuje mnie, gdy ktoś przyjeżdża do mojego domu i zaburza ten cykl. Niestety, w wielu miejscach w Polsce z selektywną zbiórką bywa bardzo różnie. Ale ja mam obsesję na punkcie segregowania i pilnuję przestrzegania związanych z tym zasad.


A co Pan robi z bioodpadami?
Bioodpady kompostuję. Mamy duży ogród, a to sprzyja takiemu postępowaniu. Mamy bardzo fajny, sporych rozmiarów kompostownik, który przy okazji stał się miejscem rozmnażania się zaskrońców. 
Czy jest jakiś sposób na przeciwdziałanie śmieceniu w lasach?
Mam taką zasadę, że zawsze, gdy wchodzę do lasu, staram się z niego coś wynieść. I przeważnie wynoszę bardzo dużo? odpadów. Nie chodzi mi już o apelowanie do ludzi: ?nie śmiećcie, nie pozostawiajcie odpadów w lasach?. Po prostu sam staram się zebrać i wynieść te śmieci. Czasami, gdy jest ich zbyt wiele, to zwyczajnie wynoszę je na pobliską leśną drogę. Czynię to z dwóch powodów. Po pierwsze, uważam, że każdy leśnik powinien mieć w samochodzie worek foliowy, aby móc uprzątnąć taką napotkaną stertę odpadów. Tego typu działania winny należeć do obowiązków służb leśnych. Poza tym trzeba w końcu zlikwidować stare wysypiska śmieci. Nawet w puszczy białowieskiej nie ma nowych dzikich wysypisk, istnieje za to cała masa ?przywsiowych? wysypisk, które są np. rozkopywane przez dziki. W efekcie na powierzchnię wygrzebywane są słoiki, podeszwy gumiaków i inne nieciekawe znaleziska. 
A kiedy śmieci znajduję naprawdę dużo i trafia mnie szlag, to po prostu robię z nich instalacje ?artystyczne? na drogach. Wynoszę te odpady i układam w różnego rodzaju piramidki.


Czemu ma to służyć?
Sens tego jest taki, by ludzie zobaczyli, ile śmieci zalega w lesie, najczęściej kawałek od drogi. A głównie można natknąć się na jakieś poalkoholowe śmieci, ale również na wiadra, pojemniki po olejach, rękawiczki i odpady pozostawione przez tych, którzy ścinają las. Jeśli nie jestem w stanie tego wszystkiego zabrać ze sobą, to tworzę właśnie takie, dające do myślenia, instalacje. Nie chodzi bowiem tylko o wrażenie estetyczne. Taka puszka po piwie stanowi zabójczą pułapkę dla wielu organizmów. Rozkładające się resztki piwa wabią owady, a te przyciągają ryjówki, które starają się dostać do opakowania i w efekcie giną w nim. Znajdowałem już puszki pełne martwych zwierząt.
Moim zdaniem, gospodarka odpadami jest bardzo ważna i mamy dużo do zrobienia. Każdego serdecznie zachęcam do tego, by z każdej wycieczki do lasu wynosił choćby jeden odpad. Chodzi o przykład dla innych. Jeśli ludzie zobaczą, że działamy w ten sposób, to zwrócą uwagę na poważny problem śmieci zalegających w lasach. I to jest ten drugi, edukacyjny powód mojego postępowania.