To, co piszę, to tylko moje postrzeganie rzeczywistości i nie ma to nic wspólnego ani z opinią ogółu branży, ani z firmą, której jestem prezesem. Ot, takie moje rozważania. A więc do tematu.
Tytułowy pomysł dotyczy rodzącego się dzisiaj prawa, a właściwie jego poprawiania. Ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków dotyka większości ludzi w branży. Ustawa jak ustawa. Ostatnio sporo jest ich produkowanych (piszę produkowanych, bo tempo uchwalania przypomina taśmę produkcyjną). Niestety, wraz z ilością nie idzie w parze ich jakość. Otóż we wspomnianej wyżej ustawie mamy zapisy, które zapewne w intencjach jej autorów były bardzo szczytne, jednak w szarej rzeczywistości pompowania wody ich szczytność jakby się stępiła. Szczytność owa dotyczy dwóch sfer. Pierwsza to oszczędność dobra naturalnego, jakim jest woda. Cel sam w sobie bardzo chwalebny. Otóż zapis ten nakłada na firmę wodociągową obowiązek zainstalowania wodomierzy na wszystkich (sic!) przyłączach. Nie ma mowy o 99,9%, ma być 100% i koniec. Koszty się nie liczą. Kłóci się to z poczuciem gospodarności i zdrowym rozsądkiem. Czy rzeczywiście w interesie publicznym leży instalowanie wodomierzy w miejscach, gdzie koszt montażu będzie przekraczał 100 tys. zł, a oszczędności wody z tego tytułu będą bliskie zera? Jeżeli przyłącze jest pod torami tramwajowymi na ruchliwej ulicy w centrum miasta, to jest to możliwe. Można to zrobić, tylko po co? Po co nam w takim przypadku najdroższa (prawdopod...