Projekt Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013 wywołał dyskusję w środowiskach pozarządowych. Szczególnie ostro krytykowane są propozycje związane z ograniczeniem liczby powiatów. Sami autorzy projektu twierdzą, iż wiele powiatów nie ma wystarczającego potencjału ekonomicznego i administracyjnego, by efektywnie wypełniać swe zadania (pkt 217 NPR-u). Zapytaliśmy o opinię w sprawie proponowanej organizacji terytorialnej państwa.

prof. dr hab. Michał Kulesza
Uniwersytet Warszawski
doradca w kancelarii Baker & McKenzie


Co pewien czas pojawia się pomysł likwidacji lub zmniejszenia liczby powiatów z przyczyn oszczędnościowych. O jakie oszczędności może chodzić? Po pierwsze: czy można „zaoszczędzić” na urzędnikach? W starostwach powiatowych pracuje dziś ok. 23 tys. ludzi, czyli statystycznie na każdy tysiąc mieszkańców wypada mniej niż jeden urzędnik. Mniej już być nie może. A co ważniejsze, gdziekolwiek by zadania z tych starostw przenieść, wszędzie do ich prowadzenia potrzebni będą urzędnicy.
Po drugie, można, oczywiście, zmniejszyć dostępność usług publicznych i obsługi obywateli: polikwidować starostwa, powiatowe instytucje i urzędy. Niech politycy powiedzą wprost, że chodzi im o oszczędności budżetowe poprzez obniżenie standardów i dostępności obsługi mieszkańców, a nie o enigmatyczną „likwidację słabszych powiatów”. A w praktyce na miejsce zlikwidowanych urzędów i instytucji powstaną zapewne lokalne filie i delegatury.
Powiat to przecież urządzenie do precyzyjnej redystrybucji publicznych środków finansowych na te właśnie usługi publiczne i instytucje, które inaczej dla wielu byłyby niedostępne, zwłaszcza na obszarach biedniejszych. Absurdalna jest więc teza, iż przede wszystkim trzeba likwidować te powiaty, które mają słabą kondycję finansową i na siebie nie zarabiają. Odwrotnie – tam właśnie są one najbardziej potrzebne. Powiat nie jest od zarabiania pieniędzy, lecz od ich wydawania, bowiem powiat to przecież wiązka wyspecjalizowanych usług administracyjnych i świadczeń publicznych, które muszą być dostępne każdemu, gdyż to gwarantuje nam Konstytucja i ustawy.
Po trzecie, można jeszcze zaoszczędzić na demokracji lokalnej. Byłby to zabieg czysto polityczny: odebrać miejscowej społeczności uprawnienia do kontroli nad wydatkowaniem środków na instytucje, które tę społeczność obsługują. Stary sen centralistów. Oto z kwoty ponad 80 mld zł, które dziś znajdują się w budżetach samorządu terytorialnego w Polsce, aż ¼ to wydatki budżetów powiatowych. Jest o co walczyć. Dlatego ciągle trzeba przypominać, że reformy decentralizacyjne lat 1990 i 1998 przeprowadzane były na rzecz społeczności lokalnych, a nie przeciw nim. Dlatego reformy zostały dobrze przyjęte i okazały się sukcesem, nawet na obszarach najuboższych. Polski powiat ma przeciętnie ok. 85 tys. mieszkańców, nie jest więc wcale „za mały”.

Barbara Imiołczyk
prezes Zarządu Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej

NPR jest przedmiotem debaty środowiska Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Dyskusja dotyczy spraw, które uważamy za pierwszorzędne. Wychodząc z założenia, że jakość administracji publicznej staje się polską racją stanu, zespół ekspertów pod egidą FRDL opracował program „Dobre Państwo”. Inną kwestią, na której koncentrujemy uwagę, jest przyszły model zarządzania funduszami unijnymi oraz jego znaczenie dla ustrojowej pozycji samorządu terytorialnego, szczególnie samorządu województwa.
Propozycja zdecydowanego zmniejszenia liczby powiatów nie zajęła naszej uwagi. Jej autorzy nie doceniają znaczenia polskiej tradycji. Polska jest powiatowa. Mieszkańcy od wieków utożsamiają się z ziemiami, którym przeważnie odpowiada obecna siatka powiatów. Wszystkim, którzy postulują zdecydowane zmniejszenie liczby powiatów, należy zadać pytanie: co będzie w zamian? Administracja rządowa? Sami autorzy tego zapisu w NPR-ze przyznają jednak, że propozycje zmian podziału terytorialnego spotykają się ze zdecydowanym oporem społecznym. Mieszkańcy powiatów są zatem gwarantem jednej z podstawowych zasad systemu demokratycznego – stabilizacji struktur państwa. Nawet jeśli obecna organizacja nie jest optymalna (np. podział na województwa), nie wolno jej zmieniać co kilka lat.

Ludwik Węgrzyn
prezes Związku Powiatów Polskich
starosta bocheński


Wyrażona w NPR-ze niechęć do powiatów bądź propozycja ich znacznego ograniczenia skutkuje pominięciem praktycznie całej sfery zadań, pozostających w kompetencji powiatów. Kolejna już próba tego rządu nie tylko podważa zaufanie społeczne do jednego z ogniw władzy publicznej w Polsce, ale również powoduje pominięcie wielu istotnych zadań realizowanych przez powiaty, pozostawiając ważne sfery aktywności społecznej poza zainteresowaniem, pozbawia je dostępu do funduszy strukturalnych przez wiele lat, co stawia istotną barierę dla rozwoju lokalnych społeczności. Już teraz praktycznie w żadnym z programów sektorowych o istotnym znaczeniu dla infrastruktury lokalnej nie może występować samorząd powiatowy jako beneficjent. Warto się zapytać, czy po ograniczeniu liczby powiatów ustąpią choroby naszego państwa, czy na tym zyska, czy straci Polska lokalna? Czy rzeczywiście zadania administracji rządowej w powiecie wykonywane są lepiej niż przez samorząd? Zamiast zastanawiać się nad usunięciem barier stojących przed samorządami, proponuje się likwidację istotnego ogniwa samorządności. Czy powiększenie jednostek powiatowych skutkować będzie ich lepszym funkcjonowaniem, czy może doprowadzi do ograniczenia tych ważnych sfer życia społecznego dla Polski lokalnej w mniejszych miejscowościach i powiatach?

Niestety, mimo naszych starań, nie udało nam się uzyskać opinii strony rządowej. Zarówno w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, jak i w Ministerstwie Gospodarki i Pracy odmówiono nam komentarza. Jednocześnie odesłano nas do Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, jednak pełnomocnik ds. NPR-u także nie chciał przedstawić w tej sprawie rządowego stanowiska.
(red.)


Przygotowała:
Katarzyna Terek