Z Michałem Kozłowskim rozmawia Urszula Wojciechowska

Jak to się stało, że firma będąca pionierem w outsourcingu przemysłowym staje się producentem zielonej energii? Kiedy nastąpił taki zwrot?
Myślę, iż jest to w znacznie większym stopniu naturalna ewolucja niż jakiś dramatyczny zwrot. Sukces na rynku energetyki przemysłowej odnieśliśmy m.in. dzięki proponowaniu naszym klientom, a następnie wdrażaniu nowoczesnych rozwiązań technicznych. Jednym z takich rozwiązań jest pracujący w naszej elektrociepłowni w Świeciu nowoczesny kocioł fluidalny, mogący w dowolnej proporcji wykorzystywać węgiel i biomasę jako paliwo. Nasz klient, Mondi Packaging Paper, oczekiwał od nas pełnego wykorzystania możliwości nowego urządzenia, czyli maksymalnego zwiększenia udziału biomasy w celu ciągłego zwiększania efektu ekologicznego (m.in. ograniczania emisji CO2) oraz osiągania korzyści związanych z produkcją energii odnawialnej (sprzedaż „zielonych” certyfikatów). Staliśmy się aktywnym uczestnikiem rynku biomasy oraz energii odnawialnej (obecnie jesteśmy jednym z największych w naszym kraju producentów energii elektrycznej z biomasy). Równolegle poszukiwaliśmy atrakcyjnego obszaru dywersyfikacji działalności Polish Energy Partners (PEP). Obserwując rozwój legislacji w zakresie wsparcia energii odnawialnej w naszym kraju oraz analizując rozwój tego rynku w krajach Europy Zachodniej, nabraliśmy pewności, iż możemy z tym obszarem wiązać duże nadzieje. Dlatego też energetyka odnawialna staje się – obok outsourcingu energetyki przemysłowej – fundamentem naszej działalności.

Co dla firmy jest bardziej interesujące: inwestycje w produkcję zielonej energii z biomasy czy energii wiatrowej?
Niewątpliwie głównego źródła zwiększania wartości firmy upatrujemy w inwestycjach w farmy wiatrowe. Nie oznacza to jednak, iż traktujemy biomasę jako obszar mniej obiecujący. Jednak w PEP na inwestycje w instalacje wykorzystujące biomasę patrzymy głównie jak na element rozwiązań, które możemy zaoferować potencjalnym klientom w dziedzinie outsourcingu energetyki przemysłowej. Spodziewamy się, iż dynamika rozwoju tego rynku może być w najbliższych latach niższa niż tempo rozwoju energetyki odnawialnej. Obok potencjalnych inwestycji w instalacje wykorzystujące biomasę, bardzo poważnie przyglądamy się możliwościom rozwinięcia produkcji biomasy w celu dostarczania jej dużym odbiorcom, np. elektrowniom systemowym stosującym współspalanie.

Od 2002 r. obserwujemy duży zastój w budowie farm wiatrowych. Jednym z powodów było niesprzyjające prawodawstwo. Dziś prawo jest już przyjaźniejsze, ale wciąż protestują ekolodzy. Jak pokonać mity o szkodliwości farm?
To prawda. Niekompletny system wsparcia energetyki odnawialnej, w tym czysto teoretyczne sankcje dla przedsiębiorstw nieosiągających wymaganych limitów zielonej energii, nie ułatwiały zadania ani deweloperom, ani potencjalnym inwestorom. Bardzo istotną przeszkodą była również kwestia podstawy opodatkowania podatkiem od nieruchomości, która doczekała się pozytywnego rozstrzygnięcia dopiero w połowie 2005 r. Zresztą rok 2005 był w dużej mierze przełomowy dla stworzenia możliwości rozwoju energetyki odnawialnej – wprowadzony został spójny system wsparcia, po kilku latach przerwy sfinalizowano przygotowania do budowy nowych farm wiatrowych. Jeśli chodzi o kwestię wpływu farm na środowisko naturalne, to kluczowe są dwa elementy – rzetelne raporty wpływu inwestycji na środowisko, pozwalające obiektywnie udowodnić brak przeciwwskazań do budowy farmy w danym miejscu, oraz konsekwentna edukacja. Energetyka wiatrowa jest zdecydowanie jednym z najmniej uciążliwych dla środowiska sposobów wytwarzania energii elektrycznej – należy o tym bezspornym fakcie nieustannie przypominać. Również twierdzenia, iż energia odnawialna jest znacząco droższa od tej wyprodukowanej w konwencjonalnych źródłach, jest w pewnym sensie nadużyciem. Bardzo wiele opracowań wskazuje na fakt, iż uwzględnienie tzw. kosztów zewnętrznych produkcji energii w oparciu o paliwa kopalne (związanych z negatywnym wpływem na środowisko oraz ludzkie zdrowie) wskazałoby, iż rzeczywiste koszty produkcji energii konwencjonalnej nie są niższe od energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych.

Jakie są Państwa plany budowy farm i jakie jest zaawansowanie prac?
W pierwszej kolejności chcemy zakończyć budowę i oddać do użytku naszą pierwszą farmę wiatrową o mocy 22 MW w okolicach Pucka, która będzie komercyjnie dostarczać energię od 1 stycznia 2007 r. Farma ta jest pierwszym owocem naszego aliansu strategicznego z wiodącym deweloperem farm wiatrowych w Polsce – firmą EPA ze Szczecina. W ramach tej strategicznej współpracy przygotowujemy szereg projektów farm wiatrowych, które obecnie znajdują się na różnych etapach rozwoju. Dwie, może trzy z tych potencjalnych farm to zaawansowane projekty, których przygotowanie do budowy chcielibyśmy zakończyć w przyszłym roku. Dzięki naszej sile finansowej oraz dostępowi do kluczowych kompetencji i niezbędnych zasobów jesteśmy w stanie prowadzić development wielu farm wiatrowych jednocześnie, co wiąże się z koniecznością ponoszenia istotnych nakładów finansowych oraz angażowania szerokich zespołów ekspertów. Reasumując, do końca 2010 r. chcielibyśmy wybudować farmy o łącznej mocy zainstalowanej od 250 do 300 MW. Zdajemy sobie sprawę, iż jest to cel bardzo ambitny, ale biorąc pod uwagę prognozowany dynamiczny rozwój energetyki wiatrowej oraz energetyki odnawialnej w ogóle, uważamy, iż jest to cel możliwy do zrealizowania.

W symulacjach dotyczących możliwości wykonania naszych wskaźników produkcji zielonej energii do 2010 r. zakłada się budowę farm wiatrowych o mocy 2000 MW. Czy Pana zdaniem jest to realne?
Prawdą jest, iż w obliczu dość ograniczonych możliwości rozwoju energetyki wodnej należy spodziewać się, iż jedynie wiatr i biomasa mogą w istotny sposób przyczynić się do osiągnięcia przez nasz kraj (a w pierwszej kolejności przez zobligowane do tego przedsiębiorstwa) ambitnych celów w zakresie udziału energii odnawialnej w konsumpcji energii elektrycznej ogółem. Nie należy jednak zapominać, iż w tej chwili w Polsce nie mamy nawet 100 MW mocy w pracujących farmach wiatrowych. Jakkolwiek wiele projektów znajduje się w fazie przygotowania, to jednak proces developmentu farmy wiatrowej jest dość długotrwały (przeciętnie trwa od dwóch do trzech lat) i wiąże się z koniecznością pomyślnego zakończenia wielu skomplikowanych i czasochłonnych procedur – m.in. pozyskania praw do gruntu, zmian w lokalnym planie zagospodarowania przestrzennego, przeprowadzenia co najmniej rocznych pomiarów wiatru oraz przygotowania predykcji produkcji energii elektrycznej, uzyskania warunków przyłączenia do sieci oraz podpisania umowy przyłączeniowej, uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia czy też pozwolenia na budowę. Osiągnięcie 2000 MW do końca dekady wiązałoby się z koniecznością oddawania do użytku blisko 400 MW rocznie. Wydaje się, iż jest to założenie zbyt optymistyczne. Naszym zdaniem, moc zainstalowana na koniec 2010 r. powinna oscylować w granicach 1000 MW, choć oczywiście cieszylibyśmy się, gdyby tempo wzrostu było wyższe. Sądzimy również, iż istnieje duże prawdopodobieństwo, że od 2007 r. będzie rosnąć niedobór podaży „zielonych” certyfikatów w stosunku do popytu determinowanego przez określone procentowo cele w zakresie udziału zielonej energii.

Zakłady energetyczne wciąż niechętnie kupują zieloną energię. Czy PEP ma zapewniony odbiór i podpisane stosowne umowy?
Oczywiście w przypadku naszej pierwszej farmy wiatrowej w okolicach Pucka podpisaliśmy piętnastoletnią umowę sprzedaży praw majątkowych („zielonych” certyfikatów). Umowa długoterminowa jest kluczowym elementem umożliwiającym pozyskanie finansowania dla każdego nowego projektu, na które w przeważającej części składa się kredyt bankowy. Liczymy na to, iż zakłady energetyczne, zdając sobie sprawę z rosnących celów w zakresie wymaganego udziału energii odnawialnej, będą coraz bardziej skłonne do zawierania umów o dłuższych horyzontach czasowych. Może to być dla nich rozwiązanie korzystne również z ekonomicznego punktu widzenia – w obliczu prawdopodobnego niedoboru podaży „zielonych” certyfikatów ceny w tego typu kontraktach mogą być atrakcyjniejsze od cen ustalanych na bieżąco na giełdzie towarowej.

Ile lat trzeba w polskich warunkach czekać na zwrot kosztów?
To trudne pytanie, ponieważ poszczególne projekty mogą istotnie różnić się między sobą, w zależności od kilku kluczowych parametrów je charakteryzujących, takich jak „wietrzność” lokalizacji, koszty przyłączenia do sieci, koszty dzierżawy itd. Generalnie można przyjąć, iż na poziomie projektu okres zwrotu nakładów inwestycyjnych powinien wynosić od siedmiu do dziesięciu lat (przy założeniu braku dotacji w strukturze finansowania). Należy zwrócić uwagę na fakt, iż przy prawidłowo dobranym pakiecie finansowania farma wiatrowa od momentu jej uruchomienia generuje istotne przepływy dla właścicieli, po opłaceniu kosztów finansowania bankowego.

Mówi się o możliwości zintegrowania w przyszłości energetyki wiatrowej z elektrowniami szczytowo-pompowymi. Jaki jest Pana pogląd na tę sprawę?
Założenia Polityki energetycznej Polski do 2025 r. przewidują opracowanie do 2008 r. koncepcji powiązania rozwoju energetyki wiatrowej z elektrowniami szczytowo-pompowymi. Jeśli takie rozwiązanie przyczyni się do choćby częściowego ograniczenia problemu bilansowania energii oraz redukcji jego kosztów, należy odnieść się do niego przychylnie. Z drugiej strony realizacja tej koncepcji nie powinna w żaden sposób ograniczać tempa rozwoju energetyki wiatrowej ani stanowić bariery dla realizacji kolejnych projektów. Mam nadzieję, iż ewentualne przyjęte rozwiązanie będzie spełniać oba powyższe warunki. Należy zdać sobie jednak sprawę z faktu, iż najbardziej sensownym rozwiązaniem wykorzystania możliwości regulacyjnych energetyki wodnej jest jej udział w bilansowaniu lokalnym, obejmującym wszystkie źródła i wszystkich odbiorców na terenie lokalnej grupy bilansowej.

Czy handel prawami majątkowymi na Towarowej Giełdzie Energii będzie impulsem do kolejnych inwestycji?
Możliwość wymiany „zielonych” certyfikatów na Giełdzie jest jednym z elementów systemu wsparcia rozwoju energetyki odnawialnej, którego wprowadzenie fundamentalnie przyczyniło się do wykreowania doskonałych perspektyw rozwoju „zielonej” energii. Na system składa się kilka istotnych elementów.
Po pierwsze, nałożenie na sprzedawców energii odbiorcom końcowym obowiązku osiągnięcia przewidzianego przepisami, rosnącego z roku na rok, udziału energii ze źródeł odnawialnych w wolumenie sprzedaży ogółem. Stanowi to przełożenie wymogów unijnej dyrektywy 2001/77/WE o wspieraniu energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych na krajową legislację. Warto podkreślić, iż cele w zakresie udziału energii odnawialnej są wyznaczane indywidualnie dla każdego państwa będącego członkiem Unii Europejskiej i we wszystkich przypadkach są ustalane na bardzo „ambitnym” poziomie. Bardzo dobrym przykładem jest tu Austria, która pomimo 68-procentowego udziału zielonej energii w 2002 r. (w dużej części dzięki produkcji z elektrowni wodnych) została zobowiązana do osiągnięcia poziomu 78% w 2010 r. Odzwierciedla to determinację Unii we wspieraniu rozwoju energii odnawialnej, istotnego m.in. z punktu widzenia dwóch strategicznych celów Wspólnoty – ciągłego zmniejszania uciążliwości przemysłu dla środowiska (w tym np. ograniczania emisji CO2, związanego z postanowieniami Protokołu z Kioto i stosownymi regulacjami wspólnotowymi) oraz zwiększania niezależności energetycznej Unii (co choćby w świetle ostatnich zawirowań wokół importu gazu z Rosji nabiera szczególnie istotnego charakteru).
Po drugie, obowiązek zakupu przez lokalne zakłady energetyczne energii elektrycznej wyprodukowanej w źródłach odnawialnych po cenie rynkowej powoduje wyeliminowanie ryzyka braku możliwości sprzedaży tego rodzaju energii.
Dla systemu ważne jest też prowadzenie giełdowego obrotu „zielonymi” certyfikatami, co stworzyło podwaliny do umożliwienia swobodnego kształtowania się ceny rynkowej tych praw majątkowych.
Kluczowym elementem całego systemu wsparcia, znacznie oddziałującym na możliwy poziom cen giełdowych, jest wprowadzenie wysokiej opłaty zastępczej za nieosiągnięcie wymaganych celów.
System wsparcia jest już w dużej mierze kompletny, choć wymaga jeszcze istotnego uzupełnienia w postaci uregulowania kwestii zasad bilansowania energii pochodzącej z farm wiatrowych.