Jakie działania będą prowadzone, żeby polskie samorządy i przedsiębiorstwa w największym stopniu wykorzystały dostępne fundusze unijne?
W strategii działania resortu bardzo ważna jest dobra i pełna absorpcja środków unijnych. Dlaczego? Jest z czego korzystać. Unia Europejska przyznała Polsce na Program Operacyjny „Infrastruktura i Środowisko” na ochronę środowiska 5 mld euro, a są jeszcze fundusze regionalne, Program Operacyjny „Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw”, czyli następne kilka miliardów euro na ochronę środowiska. Oznacza to, że każdego roku przybędzie Polsce co najmniej 1 mld euro środków unijnych. Do tego należy dodać niezbędne środki własne. Tworzy to potężny rynek, umożliwiający przyspieszenie budowy instalacji służących ochronie środowiska. Jest to jednak dla Polski także duże wyzwanie.
W tym kontekście muszę się ustosunkować do tzw. listy indykatywnej, którą skonstruował poprzedni rząd. Projekty, które się tam znalazły, przekroczyły dwukrotnie cały limit przyznanych Polsce środków. Na listę wpisano ok. 400 projektów i już 175 wyczerpywało 100% przyznanych kwot. A to oznacza, że liczne projekty, które nawet znalazły się na tej liście, nie miały szansy na otrzymanie dofinansowania, a już na pewno żaden inny projekt, nawet najlepszy, z tych czy innych względów nieobecny na tej liście. . Mamiono tylko ludzi, że dostaną pieniądze. Dlatego nie zaakceptowałem tego rozwiązania Zrobiliśmy więc nową listę, która obejmuje tylko największe, najbardziej znaczące dla kraju inwestycje, o budżecie ponad 25 mln euro, dobrze przygotowane dokumentacyjnie i gotowe do realizacji. Było ich 48. I to przyniosło nam pewną swobodę – ok. 70% środków wolnych na konkursy. Zgłaszano zastrzeżenia, że procedury konkursowe bardzo wydłużą proces i możemy przez to nie wydać na czas wszystkich środków. Przeciwnie! Na podstawie doświadczenia zdobytego w EkoFunduszu mogę stwierdzić, że właśnie konkursy są najlepszą metodą, żeby przyspieszyć. Bo w konkursie startuje ten, kto jest lepiej przygotowany. Ten, kto chce wygrać i otrzymać pieniądze, musi mieć dobrze przygotowany projekt i dokumentację. Pierwszy konkurs będzie ogłoszony już w marcu br. W związku z tym żadnego opóźnienia nie ma.
PiS narobił wiele szumu, mówiąc, że odebrano pieniądze gminom. Otóż wcale tak nie jest, bo każdy projekt wyeliminowany z listy indykatywnej może startować w konkursie. Na poprzedniej liście znalazły się m.in. projekty, których cała dokumentacja mieściła się na jednej kartce papieru, bo wpisywano na tę listę każdego, kto się zgłosił, bez względu na stan przygotowania.
Przed Polską stoją ogromne wyzwania w ochronie środowiska, a największe zaległości mamy w gospodarce odpadami. Minęły już terminy wyznaczone przez Unię, a my nawet nie mamy banku danych, nie wiemy, ile zrobiliśmy, ile w ramach danych przedsięwzięć uzyskaliśmy efektów ekologicznych. Musimy się tym pilnie zająć.

A co z tymi, którzy przygotowali już dokumentację, bo znaleźli się na poprzedniej liście, i wydali środki na opracowanie projektu? Co oni mają teraz zrobić? Startować w konkursach?
Oczywiście, to jest znakomite rozwiązanie. Jeśli już wydali pieniądze i są dobrze przygotowani, to proszę bardzo. Na projekt potrzebny i przygotowany zgodnie z wytycznymi dostaną pieniądze. Jeśli nie w pierwszej edycji konkursu, to w kolejnej – konkursy będą ogłaszane cztery razy w roku.

Podczas ubiegłorocznych Targów POLEKO mówił Pan, że chce uprościć procedury ubiegania się o środki unijne. Czy wiadomo już, jakie procedury będą uproszczone i kiedy można się tego spodziewać?
Procedury wejścia w fazę inwestycyjną są bardzo skomplikowane – to są te wszystkie wymogi formalne, które trzeba spełnić, ubiegając się o dofinansowanie, m.in. oceny oddziaływania przedsięwzięć na środowisko (o.o.ś.), bardzo wydłużające cały proces. Trwają teraz intensywne prace nad nowelizacją ustawy o o.o.ś., która musi być zgodna z unijnymi dyrektywami, bowiem Unia zarzuciła nam, że obecna ustawa nie jest kompatybilna z dyrektywami. Musimy więc opracować taką nowelizację, by była zgodna z prawem unijnym i jednocześnie nie przedłużała procedur.
Ponadto przy urzędach wojewódzkich powinny powstać zespoły ekspertów, które będą analizować o.o.ś., zgłaszać do nich swoje uwagi i poprawki, tak by na podstawie tej ekspertyzy urzędnicy mogli szybko podjąć decyzję. Zdarza się, że urzędnicy są niedoświadczeni i boją się  związanej z tym odpowiedzialności. Taka analiza ekspertów na pewno ułatwi im podjęcie decyzji i pozwoli na szybkie zatwierdzenie (albo nie) tej o.o.ś. Dotyczy to mniejszych projektów – większe od razu będą trafiały do komisji ekspertów o.o.ś. przy Ministerstwie Środowiska, która będzie maksymalnie szybko wydawała swoją opinię.

Co jest najpilniejszym problemem do rozwiązania w gospodarce odpadami?
Najważniejsze są teraz nowelizacje kilku ustaw – o odpadach, o opakowaniach, o bateriach, o sprzęcie elektrycznym i elektronicznym – czyli cały pakiet tych aktów prawnych, które przyniosą nową jakość od strony prawnej. A to – mam nadzieję – przełoży się na postęp w gospodarce odpadami.
Jest też podjęta decyzja – po długich dyskusjach z ministrami gospodarki i rozwoju regionalnego – że w większych miastach nie unikniemy spalarni odpadów. Obecnie ok. 92 – 94% odpadów jest deponowanych na składowiskach, a mamy przecież konkretne obowiązki redukcji ilości składowanych odpadów – powinno to być nie więcej niż 76%. Mamy więc, jak widać, ogromne zaległości i bez spalarni w wielkich miastach nie osiągniemy wymaganych poziomów. Dlatego w II osi priorytetowej w PO IiŚ, poświęconej odpadom, jako kluczowe wpisaliśmy projekty, które odnoszą się do spalarni. Nadal jednak będę bardzo zabiegał o zintegrowane podejście do gospodarki odpadami. Wiąże się to najpierw z preselekcją odpadów w domach, a potem z segregacją w sortowniach i kompostowaniem (przecież do 2010 r. mamy kompostować co najmniej 25% bioodpadów). Położenie nacisku na spalarnie nie oznacza, że pozostałe metody unieszkodliwiania są zarzucone i nie mają szans na dofinansowanie. Około 50-55% środków z tej puli zarezerwowano właśnie dla takich inicjatyw, przygotowanych głównie przez związki międzygminne (to są systemy gospodarki odpadami dla minimum 150 tys. mieszkańców – wtedy możemy mówić o zintegrowanym systemie).

Czy zmiany w prawie będą szły też w kierunku zmodyfikowania systemu gospodarki odpadami, na przykład przejęcia władztwa nad strumieniem odpadów przez gminy? Jak Pan to postrzega?
Już były dwa nieudane podejścia do tego tematu. Ja jestem orędownikiem takiego rozwiązania, żeby strumieniem odpadów zarządzały gminy. Będę zmierzał do tego, żeby znalazło się ono w projekcie nowej ustawy i żeby zostało przyjęte przez parlament. Uważam, że takie rozwiązanie jest właściwsze. Zresztą doświadczenia innych krajów pokazują, że jest to dobra droga.

A nie boi się Pan trochę stanowiska Platformy Obywatelskiej? Bo to jest działanie przeciw rynkowi, a ta partia kojarzona jest raczej z rozwiązaniami liberalnymi…
Będę uzasadniał to racjonalnością tego rozwiązania. Jako minister środowiska mam prawo do własnego zdania w kwestii, co wg mnie i resortu jest lepsze dla środowiska. Będziemy na ten temat jeszcze dyskutować.

Następny interesujący obszar to fundusze ochrony środowiska – Narodowy i wojewódzkie. Jaka będzie ich przyszłość?
Zdecydowanie jestem za utrzymaniem tych funduszy, bo odgrywają one ogromną rolę w absorpcji unijnych środków. Zamieszanie, jakie by się zrodziło przy ich likwidacji, czy też gruntownej zmianie ich statusu, mogłoby postawić pod znakiem zapytania wykorzystanie środków. I choćby z tego względu powinny być one utrzymane. Ale również dlatego, że są to bardzo znaczące środki, doskonale wspomagające realizację projektów. Natomiast fundusze te powinny ze sobą ściśle współpracować, stworzyć naprawdę jeden system. Każdy wojewódzki fundusz ma własną strategię, która nie musi być kompatybilna z innymi. Chciałbym poznać nową strategię NFOŚiGW (będzie ona omawiana na początku marca*). Na roboczej naradzie z wojewódzkimi funduszami i z EkoFunduszem podzielimy zadania i przypiszemy priorytetowe cele wszystkim uczestnikom systemu.
Chciałbym też, aby Narodowy Fundusz skupił się na zarządzaniu środkami, a nie na ich obsłudze bankowej, bo tę część ma niemiłosiernie rozbudowaną (w tej chwili pracuje tam prawie 500 osób). Fundusz będzie musiał zatem rozpisać przetarg na usługi bankowe

Jak będzie wyglądał wzrost wykorzystania w Polsce odnawialnych źródeł energii? Czy potrzebna nam stosowna ustawa?
Ustawa o OZE, która została przygotowana, moim zdaniem nie spełnia swojej funkcji. Nie umiem dzisiaj odpowiedzieć na pytanie, czy jest ona potrzebna. Na pewno potrzebny jest rozwój OZE, ale czy mamy wystarczające środki i potencjał stymulujące ten rozwój? Wiadomo, że do 2010 r. powinniśmy osiągnąć 7,5-procentowy udział energii z OZE w całkowitej produkcji energii, co jest prawie niemożliwe. A do 2020 r. ma to być 15%. Tylko zdecydowane przyspieszenie mogłoby poprawić sytuację. Obecnie w Polsce głównym odnawialnym źródłem energii jest biomasa pozyskiwana z nadmiaru słomy, nadmiaru drewna odpadowego i z roślin energetycznych. Te ostatnie jednak stanowczo za wolno się rozwijają, a dwa pierwsze źródła mają swoje ograniczenia. Jedynie więc bardzo duży wzrost powierzchni upraw energetycznych jest w stanie ustabilizować rynek biomasy w Polsce na rozsądnym poziomie cenowym. Jeśli biomasy będzie mało, to będzie ona droga, a więc niekonkurencyjna w stosunku do paliw kopalnych, przez co rynek biomasy nie będzie się rozwijał. Potrzebne są zatem dodatkowe zachęty dla plantatorów, żeby chcieli np. zamienić porzucone grunty na plantacje roślin energetycznych.
Drugim sektorem, który będzie bardzo szybko się rozwijał, jest energetyka wiatrowa – i to nie tylko na wybrzeżu, ale też w głębi kraju. Podobnie było w Niemczech. Warto pamiętać, że technologie produkcji turbin wiatrowych poprawiają się, przez co zyskują one coraz większą efektywność, a co za tym idzie – opłacalność. To jest z reguły prywatny biznes i tutaj kredyty komercyjne są jak najbardziej pożądane. Trzeba tylko ustabilizować prawo, żeby to się naprawdę opłacało. Trzeba też zbadać, co jeszcze może przeszkadzać prywatnym producentom w wejściu na ten rynek. Może jednak pojawić się problem z sieciami przesyłowymi. Jeśli np. nad morzem zostaną zbudowane farmy na ponad 1000 MW, to zacznie się problem z dostępem do sieci, bowiem jej pojemność będzie za mała. I wtedy, być może, trzeba będzie pomyśleć nad produkcją energii elektrycznej z wodoru, choć technologii wodorowych na pewno nie wdrożymy w ciągu najbliższych kilku lat.
I to są te dwa główne kierunki, w których zdążać będzie polska energetyka odnawialna. Bo geotermia jest droga i opłacalna tylko w bardzo małym zakresie, słońce to „pieśń przyszłości”, a woda? Mamy małe zasoby wody i dużo już ich wykorzystaliśmy.

Na koniec poprosimy o kilka słów na temat Konferencji Klimatycznej, która w grudniu br. odbędzie się w Poznaniu…
Grudniowa, 14. sesja Konferencji Stron Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu jest zadaniem, które usuwa w cień wszystkie inne. Niedawno byłem w Nowym Jorku na sesji ogólnej ONZ. Sekretarz generalny Organizacji powiedział tam wyraźnie, że w tej chwili najważniejszym zadaniem dla ONZ jest ochrona klimatu Ziemi. Takim samym priorytetem jest to dla Unii Europejskiej. Wszyscy mówią jednym głosem. Dlatego Konferencja w Poznaniu będzie najważniejsza na świecie. Taka jest ranga tego wydarzenia, z czego my nie do końca zdajemy sobie sprawę. To będzie w ogóle wydarzenie eksterytorialne, ponieważ na terenie targów poznańskich, gdzie będzie odbywała się Konferencja, władzę będzie sprawowało zwierzchnictwo ONZ-u. Zaproponowałem też, aby Konferencji towarzyszyła światowa profesjonalna wystawa praktycznych rozwiązań. Pokazalibyśmy tam innowacje technologiczne – od najprostszych do najbardziej zaawansowanych, udane przykłady transferu technologii i akcji związanych z adaptacją do zmian klimatu, a także wszystkie źródła finansowania, które mogą służyć ochronie klimatu Ziemi. Zgromadzone tam zostaną przykłady rozwiązań w tej dziedzinie wdrażane na całym świecie, a otwarta formuła pozwoli na ich zaprezentowanie zarówno delegatom zaproszonym na konwencję, jak i wszystkim zainteresowanym Polakom.
 
* wywiad przeprowadzono 15 lutego br.