Obowiązujące od 1 stycznia br. przepisy o zamówieniach in house, mimo iż przyjęte przez większość samorządów z dużą rezerwą, wywołują ciągle niesłabnące kontrowersje. Potwierdzają się bowiem obawy przedsiębiorców co do nadużywania przez niektóre samorządy trybu udzielania zamówień z wolnej ręki własnym spółkom w celu eliminowania z rynku prywatnych konkurentów.

W marcowym ?Przeglądzie Komunalnym? w tekście ?(Nie)chętni in house? opublikowano kilka interesujących wypowiedzi i opinii, w których próbuje się zdiagnozować obecną sytuację na rynkach odbierania i zagospodarowania odpadów. W tym samym numerze, w artykule redakcyjnym ?In house w praktyce? wskazuje się, że spór dotyczy zasadniczo nie tylko organizacji reprezentujących przedsiębiorców (Polska Izba Gospodarki Odpadami, Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami, Krajowa Izba Gospodarcza) oraz spółek komunalnych (Krajowa Izba Gospodarki Odpadami, Związek Miast Polskich). Okazuje się bowiem, że także ?pośród samorządowców są zwolennicy starych rozwiązań, opartych na działaniu wolnorynkowym, a także tych nowych, dających samorządowcom możliwość większej kontroli?. Z kolei prawnicy z Kancelarii Prawnej Schampera, Dubis, Zając w artykule zatytułowanym ?Pułapki dla zamawiających? (również marcowym numerze) wskazują na liczne ryzyka związane z wdrażaniem zamówień in house.

Lektura wspomnianych publikacji prowadzi także do refleksji i odwiecznego dylematu, co jest ważniejsze: litera czy du...