Nie wygramy z Matką Naturą
W kilku ostatnich moich felietonach wielokrotnie i chyba wyczerpująco opisywałem różne aspekty zjawiska nadmiaru wody, czyli powodzi. No i… mamy też suszę – zjawisko diametralnie przeciwne powodzi, którego z zawodowego obowiązku pominąć nie mogę. Takie biegunowo przeciwstawne sytuacje zawdzięczamy naszemu położeniu geograficznemu oraz klimatowi, który nie może lub nie chce się zdecydować, czy być bardziej kontynentalnym, czy też morskim. Oczywiście, można wspomnieć tutaj o zmianach klimatycznych, które charakteryzują się coraz częstszym występowaniem zjawisk ekstremalnych oraz ich coraz gwałtowniejszą formą. Ale czy tak rzeczywiście jest? Czy w dawnych czasach, gdy nie mówiono o zmianach klimatycznych (nie było, widocznie, biznesu zainteresowanego lansowaniem tego tematu), zjawiska ekstremalne nie występowały? Albo występowały zdecydowanie rzadziej? A jak to było z suszą –istniała czy nie? Kronikarz Jan Długosz opisuje liczne przypadki suszy na naszych ziemiach. Wynika z tego, że zjawisko to występowało od pradziejów i jest nam doskonale znane. Aby odrobinę przybliżyć to zjawisko, warto posłużyć się materiałami naszego „guru” od klimatu, czyli prof. Haliny Lorenz.