Wojciech Sz. Kaczmarek

„Pod sztandarem Prawa i Sprawiedliwości uda nam się wnieść do polskiego samorządu Prawo i Sprawiedliwość”. Tak rozpoczął konwencję wyborczą PiS minister Ziobro. Wniesiemy! To znaczy, iż ich tam nie ma. To znaczy, że działanie samorządu nacechowane było bezprawiem i niesprawiedliwością. To znaczy również, że dwa i pół tysiąca wójtów, burmistrzów i prezydentów, o starostach i marszałkach nie wspominając, postępowało wbrew temu, co deklarowali, przystępując do akcji wyborczej. Mało tego! Udało im się dokonać tego mimo (a może dzięki?) licznych, prawie nieustających kontroli przeprowadzanych w urzędach przez liczne powołane do tego instytucje. Musiał mu o tym wszystkim powiedzieć pan premier, który na spotkaniu, niezwykle interesującym, jak powiedział, z przedstawicielami prasy regionalnej – swoją drogą ciekawe, co też w tym przypadku miał na myśli – dowiedział się, iż w wielu miejscach panują stare układy. W samorządach, w sądach, nie pamiętam gdzie jeszcze, zapewne w NIK, ale mogę sobie wyobrazić, że odnosi się to do wszystkich instytucji życia publicznego. Bo niby czemu nie? Tych układów oplatających, na szczęście nie wszędzie (gdzie są te wyspy szczęśliwości?), lecz w wielu miejscach, nie da się pokonać samymi tylko działaniami rządu. Potrzebna jest wielka akcja oddolna. Nie da się ich zwyciężyć, skonstatował, jeżeli samorządy nie będą od tej patologii wolne.
Do walki o czystość życia publicznego na poziomie lokalnym ruszyło więc, jak wynika z wystąpienia, 700 kandydatów PiS na szefów samorządu na poziomie podstawowym i ok. 30 tys. kandydatów na radnych. Liczby robią wrażenie. W przypadku „burmistrzów” to niecałe 30%, ciekawe, dlaczego tak mało? Ale już, gdy chodzi o radnych, liczba jest imponująca – 67%. Najważniejsi to rodziny. Jak powiada mój ulubiony poseł Suski, z powodu kłopotów z kandydatami (poważnie?) każdy ratował się rodziną. Ten żoną, ów szwagrem, jeszcze inny po prostu krewnymi. Drobiazg. Ot, taki mały rodzinny interes. Nie ominęło to żadnej listy, ale w przypadku niektórych wynik był zaiste imponujący. Cóż, rodzina też ludzie, chociaż krewni. Starostów i marszałków dobierze się później, po wyborach. Jak się wygra, będą nasi, a więc ci porządni. Jak wynika z rezultatów wyborczych, zwycięstwo okazało się niższe od oczekiwanego i wynikającego z proporcji, i to zarówno w przypadku wybieranych bezpośrednio „burmistrzów”, jak i radnych różnych szczebli. Nawiasem mówiąc konkurs piękności i wpływów samorządowych tak naprawdę nie udał się żadnej partii. Ot, ludziska, jak to ludziska, głosowali (zwłaszcza w mniejszych miejscowościach), jak uważali, za nic mając gromkie wezwania „ważnych” polityków. Zwycięstwa, na wszelki wypadek, odtrąbiono. Ten wygrał do sejmików, ten w dużych miastach, tamten na wsi. „Na oko” wszyscy szczęśliwi z osiągnięć. Ciekawi mnie bardzo, kto przypisze sobie sukces bardzo wielu nagle niezależnych kandydatów, kojarzonych dotychczas jednoznacznie z różnymi ugrupowaniami partyjnymi.
Wielu z nich, widząc chwiejące się sztandary lub zagrożeni brakiem partyjnego poparcia, zakładało własne komitety wyborcze, dołączając do klubu dotychczasowych niezależnych. I dość często wygrywali. Aż szkoda nie dopisać ich do partyjnych statystyk i zmarnować takie efekty. Kto się pochwali wynikiem Dudkiewicza, Uszoka i wielu im podobnych? Chyba jednak nie udało się wnieść prawa i sprawiedliwości pod sztandarem. Zdani jesteśmy na jego brak i musimy jakoś sami dać sobie radę. Oznacza to, że w dalszym ciągu „ciemny lud” głosuje na paskudną III RP, na szarą sieć układów oplatających… Co więcej, zupełnie dobre wyniki uzyskiwali niektórzy oskarżeni, a nawet tacy, którym zdarzyło się „rządzić zza krat”. Cóż, po staremu pozostają doniesienia do prokuratora, aresztowania przy pomocy „kominiarzy” w towarzystwie ekipy telewizyjnej i szerokie, wyczerpujące komentarze. Komentarze, które kończą się po kilku dniach i prawie nigdy nie mają dalszego ciągu. Jestem naprawdę ciekawy, ile z tak wielu spektakularnych oskarżeń kończy się wyrokiem i jakim?
Natomiast nowym, ale ciekawym i coraz bardziej widocznym elementem porządkowania stali się przedstawiciele rządu „w terenie”, uchylający decyzje niewłaściwych „burmistrzów”.

Korzystając z okazji, wszystkim Czytelnikom mych felietonów chciałbym złożyć serdeczne życzenia. Wesołych Świąt!


Tytuł od redakcji