Przygotowany w resorcie gospodarki projekt ustawy o szczególnych zasadach odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych za naruszenie prawa wywołał liczne kontrowersje. Propozycji usprawnienia administracji jest kilka. Emocje budzą konsekwencje złych, niezgodnych z prawem decyzji podjętych przez urzędników – może to być nawet kara finansowa. Czy to zapobiegnie urzędowym nieprawidłowościom?


Adam Szejnfeld

sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki

W Ministerstwie Gospodarki trwają prace nad projektem ustawy o szczególnych zasadach odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych za naruszenie prawa. Opracowywanie takich przepisów wynika z postulatów przedsiębiorców i obywateli, którzy często są niezadowoleni ze sposobu załatwiania ich spraw. Niejednokrotnie też ponoszą szkody z powodu opieszałej pracy urzędów.

Zakładamy, że mechanizmem skutecznie zapobiegającym nieprawidłowościom w funkcjonowaniu administracji będzie ponoszenie przez urzędników materialnej odpowiedzialności za swoje błędy. Ponadto projekt przewiduje procedurę okresowego, publicznego ogłaszania przez organy administracji publicznej informacji o rozstrzygnięciach wydanych z naruszeniem prawa.

Przepisy te poprawią przejrzystość podejmowanych w urzędach decyzji i poprawią jakość ich pracy.

 

Andrzej Porawski

dyrektor Biura Związku Miast Polskich

Nie otrzymaliśmy jeszcze do zaopiniowania projektu ustawy, który wprowadza odpowiedzialność majątkową urzędników za błędy, dlatego trudno odnieść się do konkretnych rozwiązań. Mogę jednak ocenić ogólne założenia tego projektu. Trzeba zwrócić uwagę na to, że obywatel już i tak dzisiaj posiada roszczenia odszkodowawcze w stosunku do gminy, jeżeli z powodu jakiegoś uchybienia urzędnika zostanie pokrzywdzony. Tak naprawdę to sama gmina powinna wewnętrznie sobie ustalić, w jaki sposób postąpić z urzędnikiem, który ewentualnie popełnił błąd. Wprowadzanie dodatkowej kary finansowej dla urzędnika spowoduje, że jeszcze trudniej będzie pozyskać dobrych pracowników do urzędu, a ci, którzy już są, będą mniej chętnie wydawali decyzje administracyjne, bo w trudnej sprawie lepiej będzie jej nie wydać i nie być narażonym na karę, niż zaryzykować i ją wydać. To nie do końca mądry pomysł.

 

Ludwik Węgrzyn

Związek Powiatów Polskich

Co pewien czas na pierwszych stronach gazet pojawiają się recepty na poprawę funkcjonowania administracji publicznej, efektem czego ma być szybsze, sprawniejsze i bezstronne załatwianie spraw biurokratycznych. Prostym pomysłem na tę poprawę jest walka z urzędnikami, których bezkarność jest przyczyną wszelkiego zła.

Starając się być obiektywny (co jest trudne, gdyż jestem urzędnikiem), muszę przyznać, że część winy zapewne leży po stronie urzędników. Ich pomyłki mogą bowiem powodować różne szkody majątkowe, o zróżnicowanym wpływie na kondycję podmiotów gospodarczych.

Propozycja MG nie jest nowatorska, gdyż w poprzedniej kadencji projekt takiej ustawy przepadł w Sejmie. Na pewno urzędnicy nie mogą być uprzywilejowaną grupą zawodową, wyłączoną z odpowiedzialności za swoje czyny, ale obowiązujące obecnie prawo taką odpowiedzialność (może nieco mniej drastyczną) przewiduje – są zapisy w kodeksie pracy, w pragmatykach służbowych poszczególnych rodzajów administracji czy wreszcie w znowelizowanym art. 417 kodeksu cywilnego. Samo mnożenie przepisów ani ich nadmierna restrykcyjność nie zmieni nie najlepszej sytuacji w funkcjonowaniu administracji publicznej i jej negatywnych w niektórych przypadkach skutków. Tam, gdzie urzędnik działał z premedytacją, gdzie był choćby cień podejrzenia korupcyjnego czy widoczna zła wola urzędnika, bezwzględnie należy stosować prawo, ale wcześniej należy go wyposażyć w niezbędne narzędzia. A takim jest dobre, precyzyjne, jednoznaczne prawo oraz jednolite jego stosowanie i wdrażanie. Daleko nie szukając, omawiany projekt jest co najmniej „mieszanką” prawa cywilnego, administracyjnego i karnego. Projektodawca zapomniał o udziale poszkodowanego podmiotu w postępowaniu (chociażby przekazywanie mu informacji), nie wspominając o procedurach odwoławczych. A może by tak po dietach pojechać? – to też swoiste wynagrodzenie.

 

Katarzyna Urbańska

dyrektor Departamentu Prawnego Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan

Projekt ten, niestety, nie trafił do uzgodnień do PKPP Lewiatan. Jednak zajmowaliśmy się podobnym projektem dwa lata temu i nasza opinia była negatywna. Naszym zdaniem, nie wnosił onwówczas w zasadzie nic nowego – oprócz obowiązkowego regresu Skarbu Państwa (SP) wobec winnego urzędnika. W tej chwili, na podstawie obowiązujących przepisów prawa, nie ma przeciwwskazań, żeby pociągnąć do odpowiedzialności takiego urzędnika, tyle że się tego po prostu nie robi i konsekwencje błędów urzędników ponosi SP. W rezultacie projekt proponował bardzo długą i żmudną procedurę, w którą zaangażowany był prokurator. Generalnie stoimy na stanowisku, iż najpierw trzeba zmienić system stanowienia prawa w naszym kraju, tak żeby przepisy prawa były prostsze, bardziej zrozumiałe i nie zostawiały żadnych luk interpretacyjnych, a dopiero potem zająć się karaniem urzędników. W tej chwili bowiem urzędnicy są, tak jak obywatele czy przedsiębiorcy, swojego rodzaju „niewolnikami” złego prawa.

Przygotowała Katarzyna Terek