Sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa na swoim posiedzeniu 29 maja br. obradowała m.in. nad funkcjonowaniem Państwowej Straży Łowieckiej (PSŁ). Pomimo iż minister środowiska odpowiada za sprawy związane z łowiectwem, nie ma on całkowitego nadzoru nad ustawą Prawo łowieckie. I nie chodzi tutaj wyłącznie o PSŁ, ale o pojęcie tzw. prewencji.

PSŁ jest nadzorowana przez wojewodów i wchodzi w skład wojewódzkiej administracji zespolonej. Minister środowiska tak na dobrą sprawę nawet nie wie, ilu jest zatrudnionych strażników, jakie realizują zadania i ile podejmują rocznie interwencji oraz jakiej pomocy w wykonywaniu ustawowych zadań potrzebują. Tylko niektóre instytucje, takie jak Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych czy Inspekcja Ochrony Środowiska, jako jednostki nadzorowane, przedkładają ministrowi środowiska coroczne raporty ze swojej działalności. Oczywiście, cały spór można sprowadzić do problemu centralizacji czy decentralizacji władzy. Powinno dążyć się do decentralizacji, ale z zachowaniem przepływu informacji do władz centralnych w postaci sprawozdań, raportów i statystyk, tak aby mogły one skutecznie wnioskować w Sejmie o zmianę prawa. I nie chodzi tutaj o żadną podległość, a jedynie o aktualne i rzetelne dane. Zwłaszcza że przy Ministerstwie Środowiska ...