Zakończyły się wybory ?wodociągowe?. Nie, nie mylę się, choć mam na myśli oczywiście te samorządowe. Nazwałem je tak dlatego, że wybory władz innych szczebli nie oddziałują na nasze przedsiębiorstwa tak, jak właśnie te. Najbliższe tygodnie pokażą, dla kogo nowa władza oznacza kłopoty, a komu może pomóc w zarządzaniu.

Nie oszukujmy się, że nasze spółki prawa handlowego, z ograniczoną odpowiedzialnością, z udziałem samorządu czy te całkiem sprywatyzowane mogą działać zupełnie w oderwaniu od samorządowej władzy. Jest wręcz przeciwnie. Naszymi odbiorcami są również wyborcy. Jakimi więc refleksjami może podzielić się wodociągowiec po ostatnich wyborach?

Odejść jak zmyty?

Trudno nie skomentować fali nieudolności, która zalała, zakryła, a w końcu zmyła Państwową Komisję Wyborczą. Jestem daleki od wyśmiewania tego, co się stało, bo to raczej powód do wstydu, a nie śmiechu. Brak oficjalnych wyników wyborów przez tydzień po ich zakończeniu nie powinien się już zdarzać we współczesnej Europie. Podważa to zaufanie do procesu wyborczego, demokracji jako takiej, rodzi podejrzenia dotyczące machlojek, a nawet fałszerstw. Ci, którzy ? tak jak ja ? uważają, że do fałszerstwa nie doszło, mają teraz wyjątkowo trudne zadanie, aby przekonać sceptyków. Polska znowu niepotrzebnie została podzielona na wierzących i niewierzących. Tym razem kwestią wiary stał się wynik wyborów.

Zawiodły komputery, a dokładnie rozbudowany, specyficzny syst...