Rok chyli się ku końcowi, a wraz z nim przychodzi pora podsumowań. Z mającej miejsce w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy prawdziwej lawiny legislacyjnych perturbacji wyłania się przynajmniej kilka kwestii, które trudno ocenić pozytywnie.

Ranking najbardziej przyciągających uwagę osobliwości niewątpliwie otwiera zmiana definicji RIPOK-u i powiązane z nią nowości w projektowanym rozporządzeniu MBP. W ramach rozgorzałej wokół tematu dyskusji nie tylko namnożyły się więc wątpliwości, ale też ujawniły prawdopodobne kierunki nadużyć.

Interpretacyjny wytrych

Traktując obrazowo kwestię interpretacji przepisów jak harcerską konkurencję przeciągania liny, należy mieć na względzie, że może nastąpić moment, w którym lina nie wytrzyma przyłożonej siły absurdu i pęknie. Taka sytuacja zdaje się mieć właśnie miejsce w przypadku rzeczonej definicji. Oficjalnie intencją ustawodawcy była potrzeba niezamykania rynku na galopujący postęp tudzież wyjścia naprzeciw lepszym i nowszym rozwiązaniom, które umożliwią jeszcze skuteczniejsze niż dotąd dążenie do założonych celów w zakresie gospodarki odpadami komunalnymi.

Byłaby to zasadniczo idea światła i dobra, gdyby nie zafiksowano jej w tak pokrętnej i zagadkowej formule językowej, niepozostawiającej de facto złudzeń, że chodzi głównie o zgrabne sformatowanie warunków do legalnego funkcjonowania dla tych instalacji, które nie podjęły trudu dostosowania się w porę...