Antoni Niedziałkowski

Od wielu miesięcy staram się przekonać Szanownych Czytelników o wyższości selektywnej zbiórki odpadów komunalnych nad segregacją odpadów zmieszanych, pokazując zakłady utylizacji odpadów wykonane w technologii sprzed wielu, wielu lat. Efekt mojej dziennikarskiej działalności jest raczej niewielki, ponieważ w dalszym ciągu mnożą się inwestycje, które trudno uznać za nowoczesne. Przyczyn tego jest wiele i jest to praca bardziej dla socjologa, niż dla "odpadologa". Co dziwne, nawet osoby zorientowane w temacie, praktycy i miłośnicy radykalnych metod utylizacji odpadów, decydują się na przetwarzanie odpadów zbieranych do jednego pojemnika.

Uruchamianie nowych zakładów utylizacji odpadów komunalnych rozpoczyna się najczęściej od wielkiej reklamy, zawierającej opis technologii, przewidywane efekty ekologiczne i ekonomiczne, wreszcie stwierdzenie o wyprzedzeniu w tej dziedzinie nie tylko Europy, ale i całego świata. Tak więc w Gorzowie, Płocku, Białymstoku czy Kwidzynie na składowisko miało trafiać najwyżej 25% całej masy odpadów, a uzyskany z odpadów organicznych i osadów ściekowych kompost miał być rozchwytywany przez rolników i ogrodników, nie mówiąc o sprzedaży kompostu w woreczkach. Zabrakło tylko opłacalnego eksportu. Ponadto technologia ZUOK gwarantować ma "zakaz powstawania gazów wysypiskowych".
Jakież to wszystko przekonujące, jakież budujące i zachęcające. Być może, ale nie dla mnie. Takie slogany może głosi...