Obowiązkowa edukacja
Jaka jest szansa na podniesienie świadomości Polaków na temat zmian klimatu i tego, że w Polsce odbywa się światowy szczyt w tej sprawie?
Podniesienie świadomości Polaków w tej kwestii jest koniecznością. Potrzebę przeciwdziałania zmianom klimatycznym dostrzega przecież cała społeczność międzynarodowa, a Ramowa Konwencja ONZ w sprawie Zmian Klimatu to pierwszy zakrojony na taką skalę projekt w dziejach ludzkości. Po raz pierwszy bowiem cała ludzkość podejmuje działania, których efektów możemy oczekiwać w bardzo dalekiej przyszłości. Świadomość problemu najpierw przebiła się, oczywiście, do umysłów uczonych, którzy odkryli efekt cieplarniany, później do aktywnych działaczy organizacji pozarządowych i w tej chwili jest już wśród polityków. Aczkolwiek jeszcze są różnice między stopniem wiedzy, jaki wykazują np. ministrowie finansów czy gospodarki a ministrowie środowiska. Ale generalnie rzecz biorąc, politycy doskonale wiedzą, że ludzkość powinna podejmować działania przeciwdziałające zmianom klimatu.
Jak trafić z tym zagadnieniem do szerokich gremiów społecznych?
Obowiązkiem warstwy politycznej każdego kraju, a w szczególności ministra środowiska, jest edukowanie społeczeństwa. Takie kroki podejmowane są również w Polsce, szczególnie w kontekście zbliżającej się grudniowej Konferencji Klimatycznej, która odbędzie się w Poznaniu. Polska ma wręcz obowiązek, zapisany w umowie między rządem a Sekretariatem Konwencji Klimatycznej, prowadzenia działań edukacyjnych i informacyjnych. Jest to też stały obowiązek ministra środowiska – i taką działalność na różnych forach prowadzimy. Czuję tutaj pewien niedosyt, jeszcze ta działalność nie jest tak szeroka, jak byśmy chcieli, ale korzystając z grudniowej Konwencji Klimatycznej, nasze akcje edukacyjne, w najbliższych miesiącach, będziemy bardzo poszerzać.
Jak ocenia Pan zaawansowanie przygotowań do grudniowego spotkania?
Przygotowania te są już bardzo zaawansowane i to zarówno w sferze organizacyjnej, logistycznej, jak i merytorycznej. Za sferę merytoryczną i całą działalność międzynarodową odpowiada Sekretariat Konwencji Klimatycznej, oczywiście przy dużym udziale polskiego ministra środowiska, który będzie przecież prezydentem spotkania od momentu jego rozpoczęcia w Poznaniu. Dlatego wolałbym skoncentrować się na samej organizacji Konferencji. Do spraw organizacyjnych premier powołał międzyresortowy zespół, który ma czuwać nad przygotowaniami. Jego szefem jest minister Nowicki, a w skład zespołu wchodzą podsekretarze stanu ze wszystkich resortów zaangażowanych w organizację Konferencji – i to jest ten najwyższy poziom polityczny. W Ministerstwie Środowiska powołano też zespół ds. organizacji Konferencji, który już pracuje nad szczegółowymi, konkretnymi rozwiązaniami. Włączył się w to, siłą rzeczy, prezydent Poznania wraz z Urzędem Miasta. Dzisiaj jesteśmy na etapie negocjacji szczegółów technicznych z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, czyli kwestii dotyczących tego, ile będzie sal, jak będą one wyposażone, jaka będzie infrastruktura informatyczna itp. Ponadto ustalamy, kto i gdzie będzie prezentował się w formie tzw. eventów, czyli zdarzeń w czasie Konferencji. Każdy kraj ma przyznane miejsce, w którym będzie eksponował to, czym chce się pochwalić. Jesteśmy również na etapie uzgadniania wszystkich kwestii logistycznych, a największym naszym problemem są hotele. Jest to spowodowane szczupłością bazy hotelowej Poznania, dlatego musimy szukać miejsc również poza miastem.
Czego możemy się spodziewać po poznańskiej Konferencji?
Są trzy główne elementy w sferze merytorycznej, które może ona wnieść do procesu uzgodnień międzynarodowych. W Poznaniu powinno zostać osiągnięte porozumienie w zakresie długofalowej wizji, czyli kroków, jakie będą podjęte do 2050 r. Powinno też dojść do dalszych działań zmierzających do określenia zadań dla krajów rozwijających się. Będzie też dokonany drugi przegląd Protokołu z Kioto, czyli podsumowanie efektów dotychczasowych działań. Nie możemy, niestety, oczekiwać, że powstanie Protokół z Poznania. Konferencja w Poznaniu jest tylko bardzo ważnym etapem na drodze do Kopenhagi. Natomiast wiele do zrobienia będzie miał nasz minister środowiska, który jako prezydent Konwencji będzie przewodniczył wszystkim działaniom przez następny rok po Poznaniu. Minister wykazuje w tym zakresie bardzo dużą aktywność i myślę, że to spowoduje, iż pewne dokumenty będzie można przyjąć już w trakcie Konferencji w Poznaniu.
Skąd Ministerstwo pozyska środki na organizację Konferencji i czy jest Pan spokojny o przebieg tego spotkania?
Będzie to duży wysiłek finansowy, ale trzeba podkreślić, że pieniądze są zapewnione w budżecie oraz będzie nas w tej kwestii wspomagał Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Jestem przekonany, że poznańska organizacja i zapobiegliwość pozwolą nam odnieść sukces i przygotować dobrze tę Konferencję.
Nadzoruje Pan m.in. także zagadnienia handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Jakie działania musimy podjąć jako kraj, by wpisać się w europejskie trendy, zwłaszcza w zakresie zwiększenia wykorzystania odnawialnych źródeł energii, wzrostu efektywności energetycznej naszej gospodarki i zmniejszenia emisji CO2?
Nazywamy to pakietem klimatyczno-energetycznym, który rzeczywiście jest przedmiotem najżywszej dyskusji w obrębie Komisji Europejskiej, Unii Europejskiej. Trzeba zacząć od tego, że prezydencja francuska jest zdeterminowana, żeby ten pakiet przyjąć jeszcze przed końcem bieżącego roku. Cele są niezmiernie ambitne, takich zadań nie stawia sobie ani żadna inna organizacja, ani żaden inny kraj. Polska uważa, że cel jest słuszny, natomiast należy obciążenia dzielić sprawiedliwie między kraje. Są państwa, które już dziś spełniają bardzo wiele wymagań i dla których dojście do tego celu będzie nieporównanie łatwiejsze i tańsze niż dla Polski. Dla nas osiągnięcie np. 20-procentowego udziału odnawialnych źródeł, kiedy dziś jest na poziomie ponad 5%, w perspektywie 2020 r. jest zadaniem wręcz niemożliwym do wykonania. Dlatego będziemy się ubiegać o to, aby otrzymać pewne złagodzenie tych planów, polegające na tym, że kolejne progi będziemy osiągać nieco później, przez co wydłuży nam się okres osiągnięcia celu głównego.
Dotyczy to również wielkiego ryzyka, jakim jest dla nas rozpoczęcie tzw. aukcjoningu, czyli sprzedaży wszystkich uprawnień do emisji CO2 od 2012 r. na zasadach wolnego rynku. Wówczas ceny energii w Polsce, wynikające z tego, że elektrownie będą musiały nabyć te uprawnienia, wzrosną – szacuje się, że od 70 do nawet ponad 100%. Tego właśnie chcielibyśmy uniknąć. Negocjujemy zatem, żeby część – najpierw tylko 80% – uprawnień była dzielona przez państwo i byśmy mogli stopniowo dojść do pełnego urynkowienia handlu uprawnieniami w 2020 r., kiedy to wszystkie uprawnienia byłyby sprzedawane na aukcjach. Jeżeli tego nie osiągniemy, to rzeczywiście musimy liczyć się z bardzo dużym wzrostem cen energii, co przełoży się przecież na tempo wzrostu gospodarczego i jest bardzo ryzykowne dla całej gospodarki.
Można by tutaj mówić również o pewnym uelastycznieniu zasad przekazywania uprawnień do emisji pomiędzy sektorami, które są w europejskim systemie handlu emisjami i tymi, które w tym systemie nie są. Można tutaj wspomnieć o kolejnej ambitnej propozycji – znacznego obniżenia emisji CO2 z samochodów osobowych. Proponuje się dopuszczenie emisji na poziomie 130 g CO2/100 km, podczas gdy dziś produkowane samochody emitują 170 g. Byłby to bardzo znaczący spadek. To jednak może spowodować szacowany wzrost cen samochodów o 2-4 tys. euro. Ponadto wprowadzenie tego obowiązku od 2012 r. byłoby bardzo trudne, ponieważ cykl projektowania i wdrażania do produkcji nowych modeli samochodów trwa przynajmniej pięć lat.
Jak duży jest rynek handlu uprawnieniami do emisji CO2 w Polsce?
Polska otrzymała uprawnienia do emisji w wysokości 208,5 mln ton. Cały czas trwają prace nad ostateczną wersją rozdziału tych uprawnień. Natomiast jeżeli będzie przyjęte rozszerzenie na rynku europejskim sektorów, które będą brały udział w handlu emisjami, to rynek ten znacznie się zwiększy. Dziś europejski system handlu emisjami obejmuje 40% emitowanego na terenie Unii Europejskiej CO2.
System ma zmuszać przedsiębiorstwa do redukowania emisji, do stosowania nowoczesnych technologii o niskich emisjach. W poprzednim okresie, na podstawie historycznych wielkości emisji, przyznawano większą ilość uprawnień niż instalacje (czytaj przedsiębiorstwa) mogły wyemitować. Stąd wziął się handel uprawnieniami, które były zbędne niektórym przedsiębiorstwom. Takie praktyki obecnie są już eliminowane i mamy nadzieję, że nie pojawią się na rynku emisje, które były otrzymane w sposób legalny, ale od strony technicznej nie całkiem uzasadniony. Mamy np. problem cukrowni, które otrzymują uprawnienia do emisji, a potem są zamykane i ich uprawnienia mogą trafiać na rynek. To nie jest dobre. Wraz z Ministerstwem Finansów myślimy też o stabilizacji cen uprawnień do emisji. Jeżeli bowiem uprawnienia będą przedmiotem handlu na rynku europejskim, to silniejsze firmy z Europy mogą je wykupywać, windując ceny, i nasze firmy nie będą w stanie za to zapłacić. Stabilizacja cen musi być wspólną europejską decyzją. Myślę, że jest to bardzo słuszny kierunek.
Nawiązując do Konferencji Klimatycznej, chciałbym dodać, że w jej trakcie odbędzie się „Dzień Leśny”, który będzie organizowany przez Międzynarodowe Centrum Badań Leśnych oraz Polskie Lasy Państwowe. Chcemy w ten sposób pokazać wkład lasów w pochłanianie CO2 i ograniczanie zmian klimatycznych. Nadal myślimy też o włączeniu lasów do systemu handlu uprawnieniami do emisji. To przecież na pewno poprawiłoby nasz bilans, jeżeli chodzi o uprawnienia do emisji i przyniosłoby korzyści nie tylko Lasom Państwowym, ale też całej polskiej gospodarce. Nie jest to jednak łatwe, bo jest wielu przeciwników tego typu rozwiązania.
W zakresie Pańskich kompetencji znajduje się także edukacja ekologiczna. Jaki pomysł ma Ministerstwo na szeroko rozumianą akcję edukacji społecznej?
Prowadzimy akcje edukacyjno-informacyjne w trzech obszarach. Pierwszy z nich to, wyrażona przez ministra Nowickiego, potrzeba walki z opakowaniami jednorazowymi, np. z torbami foliowymi. W tej dziedzinie Ministerstwo Środowiska jest partnerem różnych sieci handlowych, które podjęły działania w zakresie ograniczenia użytkowania tego typu toreb. Stąd w wielu dużych sklepach i marketach pojawiły się torby wielokrotnego użytku lub biodegradowalne, a także logo Ministerstwa Środowiska. Myślimy nawet o pewnych działaniach legislacyjnych w tym zakresie.
Drugim bardzo ważnym tematem jest edukacja społeczeństwa w zakresie Sieci Natura 2000. Przy okazji projektowanych inwestycji – dróg, autostrad i linii kolejowych – pojawia się problem obszarów chronionych. Jest to zresztą temat naszych ciągłych dyskusji z Komisją Europejską. Należy społeczeństwu uświadamiać, czym jest Sieć Natura 2000, a przede wszystkim – mówiąc kolokwialnie – że z obszarami zaliczonymi do Sieci Natura 2000 można żyć i nie muszą one być barierą rozwoju. Tej świadomości w społeczeństwie bardzo brakuje i dlatego planujemy dużą akcję informacyjną w mediach, a także szkolenia skierowane np. do samorządów. W trakcie tej kampanii wyjaśniane będą zasady działania sieci, jej cele i sposoby, jakie służą temu, by Sieć Natura 2000 nie była barierą rozwoju gospodarczego.
Trzeci obszar działań edukacyjno-informacyjnych dotyczy wszelkich pozostałych działań ukierunkowanych na podniesienie świadomości ekologicznej społeczeństwa. Chodzi o rozmaite akcje, np. obchody Dni Ziemi, organizowane na terenie całego kraju, czy Dnia bez Samochodu. W tym roku planujemy również rozpoczęcie kampanii dotyczącej gospodarki odpadami, bo to jest też bardzo ważny problem. Potrzebna jest kampania uświadamiająca społeczeństwu np. jak segregować odpady i dlaczego należy to robić.
Bez konsultacji społecznych nie ma szans na skorzystanie ze środków unijnych. Co czeka beneficjentów w tym zakresie?
Dotychczas było tak, że brak konsultacji społecznych powodował projektowanie albo realizację inwestycji w sposób, który nie był kompromisowy. Między innymi dlatego w projektowanej ustawie o dostępie społeczeństwa do informacji o środowisku będzie bardzo wyraźnie zapisane, zgodnie z dyrektywami, że społeczeństwo i organizacje społeczne mają prawo uczestniczenia na każdym etapie w podejmowaniu decyzji dotyczących projektowanych i realizowanych inwestycji. Mam nadzieję, że zapobiegnie to konfliktom na etapie rozpoczęcia realizacji przedsięwzięć, bo wówczas jest już stanowczo za późno na jej zmianę. Ministerstwo będzie Instytucją Zarządzającą w Programie Operacyjnym „Infrastruktura i Środowisko” i zapewniam, że żaden projekt, który nie przejdzie całej procedury uwzględniającej również konsultacje społeczne, nie będzie mógł być finansowany ze środków unijnych.