Polskie OZE pod ścianą

Trwają ostatnie prace nad nowelizacją ustawy o OZE. Przez środowiska związane z ?zieloną? energią są one wyczekiwane, zrozumiałe więc, że wywołują emocje. Rząd w nowelizacji zapowiada konkretne propozycje wsparcia dla OZE, gdyż wyhamowanie ich rozwoju w ostatnich latach jest widoczne gołym okiem. Dziś polskie OZE stoją pod ścianą, i to w kącie. Szkoda, że zmiany dzieją się tak późno, niemal na ostatnią chwilę. Polska zobowiązała się do wypełnienia europejskiego celu 15-procentowego udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym już w 2020 r. Część ekspertów uważa, że to nieosiągalne, kary ze strony Unii są w zasadzie przesądzone, a Polska będzie musiała kupować ?czystą? energię od innych, lepiej rozwiniętych państw członkowskich, co będzie nas kosztowało nawet 8 mld zł. Przypomnijmy też, że Polska podczas czerwcowej Rady Europejskiej, choć nie odmówiła podpisania się pod celem neutralności klimatycznej, uznała wspólnie z czterema innymi krajami, że w tym momencie nie jest gotowa poprzeć takiej propozycji.

Rząd broni się, przekonując, że da radę wypełnić unijne limity i w najbliższym czasie, dzięki OZE, chce doprowadzić do powstania 3,5 GW nowych mocy odnawialnych, zgodnie z przyjętą Polityką Energetyczną Polski do 2040 r. Dalsza transformacja polegać będzie jednak na dywersyfikacji obecnej struktury energetycznej kraju z jednoczesnym obniżaniem emisji. Nadal węgiel będzie głównym składnikiem naszego miksu, aczkolwie...