Od redakcji
Forum Miejska Sztuka Ogrodowa ?Miasto dla natury? było doskonałą okazją do poznania wielu ciekawych aspektów związanych z przyrodą w przestrzeni publicznej. W bieżącym wydaniu ?Zieleni Miejskiej? publikujemy dla Państwa kilka redakcyjnych wersji wystąpień prelegentów biorących udział w tym wydarzeniu.
Małgorzata Sobieszczyk pisze o niepokojącym zjawisku, które od kilku lat rozwija się w polskich miastach. Chodzi o presję, jaką mieszkańcy, społecznicy i lokalni przedsiębiorcy wywierają na zarządców zieleni w kwestii gospodarowania miejskimi parkami. Jej rezultatem jest podejmowanie działań kierowanych jedynie do wąskich grup odbiorców, które głośno wyraziły swoje roszczenia i oczekiwania. Tymczasem musimy sobie uświadomić, że jeżeli w porę nie zdefiniujemy zagrożeń płynących z nadmiernej eksploatacji terenów zieleni, przywrócenie jej obecnego stanu z czasem może okazać się całkowicie niemożliwe.
Ernest Rudnicki w swoim artykule wraca do gorącej dyskusji, do której doszło podczas panelu poświęconego arborystyce i chirurgii. Według autora wielu arborystów odrzuca fakt przynależności zbalansowanej chirurgii drzew do arborystyki, zaprzeczając korzyściom, jakie ona niesie, a także klasyfikuje niektóre metody pielęgnacji drzew w rozłączności z terminem chirurgii lub określa ją jako dziedzinę wymierającą. Tymczasem chirurgiczne metody stosowane z umiarem mogą wydajnie wspomagać procesy regeneracji drzew, a wiele technik ingerencji w tkanki roślin nie szkodzi im, a wręcz pomaga.
Czy dziki znaczy miejski? Według Pawła Pstrokońskiego ? jak najbardziej. Zmienia się bowiem świadomość społeczna, a dotychczasowy mit o osiągnięciu szczęścia w utopijnym mieście przyszłości z wysoką zabudową otoczoną siecią dróg powoli upada. Dziś chcemy żyć w aglomeracjach zielonych, w których dzika natura jest elementarnym składnikiem otaczającego nas krajobrazu.
Weronika Banaszak-Cibicka pisze z kolei, jak ważną rolę spełniają w mieście owady zapylające. Okazuje się, że światowa wartość uzyskanych w wyniku zapylenia przez nie plonów szacowana jest na ponad 100 miliardów dolarów rocznie. Spadek różnorodności gatunkowej owadów zapylających ma więc ogromne znaczenie zarówno dla gospodarki człowieka, jak i dla przyrody w ogóle.
Miejskim zapylaczom, ptakom i małym ssakom sprzyjają łąki kwietne, o których pisze Karol Podyma. Wzbogacają one ubogi miejski ekosystem, tworząc tętniące życiem oazy bioróżnorodności. Oczyszczają powietrze z zanieczyszczeń komunikacyjnych, absorbują więcej wody niż trawniki, stabilizują glebę i zapobiegają efektowi miejskiej wyspy ciepła. O tej ostatniej, a także o wielu innych ciekawych tematach, również piszemy w tym wydaniu ?Zieleni Miejskiej?. Zapraszam więc do lektury.