Dziwnie się składa, że człowiek najpierw odwrócił się od zieleni, aby potem docenić jej wartość. Dzisiaj zadbana zieleń świadczy zarówno o wysokim poziomie rozwoju miast, jak i o kulturze mieszkańców. Jednak nierzadko mogę usłyszeć, że więcej można byłoby zrobić, gdyby znalazły się środki finansowe na tworzenie i pielęgnację terenów zieleni. Z tym problemem szczególnie borykają się mniejsze miasta, gdyż tam priorytetem są inne inwestycje – sieć wodociągowo-kanalizacyjna czy budowa drogi. A w naszym kraju w wielu miejscach istnieją jeszcze zapuszczone, zabytkowe obiekty, które zamiast służyć mieszkańcom coraz bardziej popadają w ruinę. Są to zarówno obiekty fortyfikacyjne, jak i wille czy pałace, których zadbana zieleń mogłaby przyciągać szerokie grono ludzi zainteresowanych turystyką i rekreacją. Dla wszystkich, którzy do tej pory chcieli w tej materii coś zrobić, a dla których problem finansowy stanowił zaporę nie do przejścia, jest dobra wiadomość. W bieżącym roku ruszają programy z UE, które w ciągu najbliższych lat mogą przyczynić się do diametralnej zmiany tej sytuacji. O tym, jakie są to możliwości, można przeczytać na kartach bieżącego wydania „Zieleni Miejskiej”. Dodatkowo zamieściliśmy artykuł o potencjale, jaki drzemie w obiektach fortyfikacyjnych, których w naszym kraju pod dostatkiem, a na które również mogą znaleźć się pieniądze z UE. Wystarczy tylko dobry projekt.
Jako że wiosnę wokół nas już słychać, widać i czuć, również w wydaniu można odnaleźć akcent wiosenny – opisy kwiatowych kompozycji, których urok niech spłynie na wszystkie miasta, a czytelnikom uprzyjemni lekturę.

Monika Bartczak
redaktor prowadząca