Od redakcji
Czy zastanawialiście się Państwo, co rycerze Króla Artura zrobili ze swoimi zbrojami, gdy po wygranej bitwie musieli je zostawić w zbrojowni i założyć domowe pantofle, by nie denerwować pobrzękiwaniem stali swoich białogłów? Czy musieli ich pilnować przed chciwą ręką wieśniaka żądnego złomu, który mógł ją zamienić na butelkę okowity w najbliższym średniowiecznym punkcie skupu złomu? Oczywiście nie. W tamtych czasach recykling chyba jeszcze nie istniał. Dzięki temu mamy możliwość oglądania licznych zbroi w muzeach.
Obecnie punkty skupu złomu strzegą niczym świętego Graala swoich tajemniczych zdobyczy, które w końcu i tak trafiają do hut, dzięki czemu funkcjonuje recykling złomu. Przez to oszczędzamy energię, mniej zanieczyszczamy środowisko, ale również z tego powodu giną ciekawe przedmioty codziennego użytku, a przy okazji słupy trakcyjne, szyny, studzienki kanalizacyjne, a w okolicach Bornego Sulinowa podobno „wyparowała” ponad 20-tonowa śluza. Wszystko to szerokim strumieniem trafia na złom.
Zużyte drewniane meble do przetopu w hucie nie nadają się na pewno. Można by je spalić, ale może lepiej je rozdrobnić i ponownie wykorzystać jako materiał do budowy innych mebli. Obecnie zgodnie z prawem rynku produkuje się przedmioty o jak najmniejszej trwałości. Stąd nadmiar odpadów meblarskich staje się istotny z punktu widzenia pozyskiwania cennych materiałów. Jeszcze 30 lat temu przysłowiowi Kowalscy kupowali segment na całe życie. Był on brzydki, lecz praktycznie niezniszczalny. Dziś lekkie meble są ładne, ale z wątpliwym wdziękiem rozpadają się na naszych oczach. Choć właściwie wolę już to niż meble podobne do komunistycznych bloków.
Dostosowywanie prawa dotyczącego recyklingu w Polsce narzuca nam ogromne, nie do końca chyba symetryczne w stosunku do reszty państw Unii Europejskiej, zobowiązania. Ukraina – nasz partner w organizacji Euro 2012 – zostanie wcześniej lub później członkiem Unii Europejskiej. Kraj ten stanie przed tym samym problemem, co Polska – zaostrzania przepisów dotyczących ochrony środowiska. Jak na razie na Ukrainie prawo ochrony środowiska jest dalekie od unijnych standardów.
Obecnie punkty skupu złomu strzegą niczym świętego Graala swoich tajemniczych zdobyczy, które w końcu i tak trafiają do hut, dzięki czemu funkcjonuje recykling złomu. Przez to oszczędzamy energię, mniej zanieczyszczamy środowisko, ale również z tego powodu giną ciekawe przedmioty codziennego użytku, a przy okazji słupy trakcyjne, szyny, studzienki kanalizacyjne, a w okolicach Bornego Sulinowa podobno „wyparowała” ponad 20-tonowa śluza. Wszystko to szerokim strumieniem trafia na złom.
Zużyte drewniane meble do przetopu w hucie nie nadają się na pewno. Można by je spalić, ale może lepiej je rozdrobnić i ponownie wykorzystać jako materiał do budowy innych mebli. Obecnie zgodnie z prawem rynku produkuje się przedmioty o jak najmniejszej trwałości. Stąd nadmiar odpadów meblarskich staje się istotny z punktu widzenia pozyskiwania cennych materiałów. Jeszcze 30 lat temu przysłowiowi Kowalscy kupowali segment na całe życie. Był on brzydki, lecz praktycznie niezniszczalny. Dziś lekkie meble są ładne, ale z wątpliwym wdziękiem rozpadają się na naszych oczach. Choć właściwie wolę już to niż meble podobne do komunistycznych bloków.
Dostosowywanie prawa dotyczącego recyklingu w Polsce narzuca nam ogromne, nie do końca chyba symetryczne w stosunku do reszty państw Unii Europejskiej, zobowiązania. Ukraina – nasz partner w organizacji Euro 2012 – zostanie wcześniej lub później członkiem Unii Europejskiej. Kraj ten stanie przed tym samym problemem, co Polska – zaostrzania przepisów dotyczących ochrony środowiska. Jak na razie na Ukrainie prawo ochrony środowiska jest dalekie od unijnych standardów.
Renata Hille