Kilkanaście lat temu byłem w zespole projektantów, opracowującym program modernizacji i rozwoju systemu wodociągowego w mieście liczącym ponad sto tysięcy mieszkańców. Koncepcja monitoringu i sterowania układem dystrybucji wody była jednym z zadań realizowanych w ramach tego programu. Tworzył ją jeden ze współautorów publikowanego w tym numerze raportu branżowego. Mimo braku zastrzeżeń co do wyników rozwiązania tego zadania już wtedy wiedzieliśmy, że na jego realizację trzeba będzie długo czekać. Pierwszą barierą były wtedy koszty. Ich istotnym składnikiem był wynajem od Polskiej Poczty i Telekomunikacji łączy przekazujących dane.
Nikt wtedy nie myślał, że w tak krótkim czasie istotnie zmienią się techniki, technologie, a co się z tym wiąże, także koszty pozyskiwania, przekazywania i zbierania danych. Układy monitoringu i sterowania procesami technologicznymi w stacjach uzdatniania wody i oczyszczania ścieków stały się niepisanym standardem. Choć nie wymuszają ich zastosowań rozporządzenia ani inne akty prawne, nikt nie dyskutuje o tym, czy i dlaczego winno się je stosować, jakie są z nich korzyści. Bo są ewidentne.
Od monitoringu urządzeń i procesów technologicznych już tylko mały krok do monitoringu ludzkich decyzji podejmowanych w procesie zarządzania. W istniejących układach takie opcje już się pojawiają. Zbierane dane mogą być wykorzystywane do ustalania, czy inżynierowie nadzorujący proces technologiczny podejmowali decyzje zgodnie z zasadami sztuki inżynierskiej, czy awarie musiały się wydarzyć i czy koszty można było obniżyć, trwałość i funkcjonalność urządzeń zwiększyć, a cykl inwestycyjny skrócić.
Na dyskach pamięci można dokumentować zachowania i decyzje podmiotów pełniących funkcje regulatora przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. Nie ma istotnych problemów z zorganizowaniem centralnej bazy danych o ustaleniach dotyczących warunków udzielenia zezwoleń na prowadzenie zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego odprowadzania ścieków, standardów dotyczących poziomu usług wodociągowo-kanalizacyjnych w regulaminach dostarczania wody i odprowadzania ścieków, poziomu całych kosztów i wybranych ich składników we wnioskach taryfowych składanych przez polskie przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne oraz o szeregu innych danych potrzebnych do analiz i oceny poziomu regulacji przez organy gminy podmiotów realizujących usługi wodociągowo-kanalizacyjne. Potrzeba tylko wprowadzenia lokalnych przepisów prawa miejscowego, określających zakres i zasady gromadzenia danych, a potem przez Internet zapewnić do nich powszechny dostęp. To zależy jedynie od woli politycznej gminnych regulatorów.
Nie mam wątpliwości, że gromadzenie i udostępnianie wszystkim zainteresowanym danych dotyczących polskich przedsiębiorstw – np. o tym, kto i jakie oferty składał w konkursach na członków rad nadzorczych, jakie analizy oceny przedstawiał na posiedzeniach rad, jakie oferty składał na realizację prac i dostawy materiałów dla przedsiębiorstw, a także ile kosztowały i jak się zachowywały w eksploatacji urządzenia projektowane, dostarczane i montowane przez konkretne podmioty itp. – w istotnym stopniu zwiększy efektywność zarządzania tymi przedsiębiorstwami.
Jestem przekonany, że podobnie jak wdrożono układy monitoringu i sterowania urządzeń i procesów technologicznych, tak w najbliższym czasie zostaną wdrożone układy monitorowania i oceny procesów zarządzania w obsługujących przedsiębiorstwa urządzeniach, a w końcu także procesów regulacji tychże przedsiębiorstw. Czekam na deklaracje kandydatów na radnych, zapowiadających takie innowacje.


Henryk Bylka
Redaktor prowadzący