Tegoroczne targi odbywają się w atmosferze dobrej koniunktury w kręgach biznesu wodociągowo-kanalizacyjnego. Teoretycznie wystawcy z renomowanych firm powinni być dziś mniej zainteresowani szukaniem klienta, bo to on ich poszukuje. O nowe zlecenia i zamówienia jest zdecydowanie łatwiej niż przed kilku laty. Większy kłopot mają inwestorzy. Zaczyna się powtórka z socjalizmu. Zwiększona podaż środków, szczególnie z funduszy unijnych, oraz ścisłe terminy ich wydania powodują, że coraz częściej lepszy jest zły projekt lub zły wykonawca niż żaden. Łatwiej usprawiedliwiać błędy w projektach, istotnych warunkach zamówienia i decyzjach o wyborze nie tego wykonawcy. Przy zmasowanej podaży środków znacznie zmniejsza się efektywność ich wykorzystywania. Tyle, że tejże efektywności w dzisiejszych uwarunkowaniach nie ma komu szacować, oceniać i mierzyć.
Przy takich problemach trudno dziś myśleć o tym, kto i na jakich zasadach będzie zarządzać zasobami ludzkimi i procesami technologicznymi wtedy, gdy skończy się realizacja skomasowanych zadań inwestycyjnych. Choć piszę to na miesiąc przed otwarciem Bydgoskich Targów WODKAN, nie spodziewam się na stoiskach agencji specjalizujących się w doborze fachowców dla firm wodociągowo-kanalizacyjnych. Jest niewątpliwą prawdą, że nikt i nic tych przedsiębiorstw do takich poszukiwań nie zmusza. Nie dziwię się, jeżeli słyszę, że korzysta się w nich przede wszystkim ze stażystów oferowanych przez urzędy pracy, przedłuża się okres staży „urzędowych” za czterysta złotych, potem angażuje na staż zakładowy za osiemset złotych, a gdy stażysta, osadzony w swoistej przechowalni, znajdzie inne miejsce, przyjmuje się nowego stażystę.
W ubiegłym roku były stoiska, na których przedstawiciele firm zagranicznych oferowali naszym przyszłym absolwentom pracę poza granicami Polski. Sądzę, że będą także w tym roku. Nie jest problemem to, że młodzi absolwenci wyjadą. Problem jest w tym, że nie ma powodów, aby po trzech lub czterech latach pobytu za granicą poszukiwały ich polskie przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne.
Zapotrzebowanie na nowe techniki i technologie oraz innowacyjnych absolwentów powinno być wynikiem kalkulacji, w której z jednej strony szacuje się potencjalne i wymierne efekty dla przedsiębiorstwa, a z drugiej koszty. Obowiązujące zasady organizacyjno-prawne oraz waga wyników oceny ekonomicznej efektywności przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych nie sprzyjają jakimkolwiek innowacjom w tych przedsiębiorstwach. Polityka kadrowa zależy od woli kadr zarządzających. Tej woli często nie brakuje, choć ogranicza ją zrozumiała dbałość o to, aby nowe kadry nie błyszczały bardziej niż stare. Ewidentnie ograniczone są natomiast środki, jakie można przeznaczyć na zaangażowanie wyróżniającego się młodego inżyniera, prawnika bądź ekonomistę. Stąd problem poszukiwania młodych i zdolnych dla przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych faktycznie nie ma szansy zaistnieć. Tylko czyim to może być zmartwieniem?


Henryk Bylka
Redaktor prowadzący