Od redaktora
Ludzie tracili przez nie majątki, a nawet wolność, a gdy dokuczał mróz, oddawali swoje kołdry, by je okryć. Mowa tu o tulipanach, które przywędrowały z Bliskiego Wschodu i zawładnęły sercami Europejczyków, w szczególności Holendrów, którzy potrafili zrobić na nich narodowy interes. W okresie wojny trzydziestoletniej wartość handlowa tulipanów była tak znacząca, że sprzedawano je w formie pisemnych zobowiązań – „papierowych tulipanów”, które były traktowane na równi z kontraktami cywilnymi. Jedna cebulka mogła osiągnąć cenę powozu z dwoma końmi. Choć ich popularność w Europie na jakiś czas zmalała ze względu na złą koniunkturę, to zawsze budziły podziw i pożądanie. Na szczęście obecne ceny cebul tych pięknych kwiatów są na tyle przystępne, że można sadzić je na naszych na terenach zieleni, w przypadku których, jak dobrze wiemy, liczy się każda złotówka. Jako wzór tulipanowych założeń może służyć park Keukenhof, gdzie tej wiosny wyrosło 4,5 mln tulipanów w 100 odmianach. Warto także o tej porze roku odwiedzić Stambuł. Jego władze, sadząc w przestrzeni miejskiej miliony tulipanów, chcą przypomnieć światu o pochodzeniu tej rośliny i przy tej okazji wypromować miasto. Podobnie było w XVIII w., gdy sułtan w czasie „tulipanowej ciszy” na Starym Kontynencie urządzał pełne przepychu święta na cześć tulipanów. Atrakcję jednego z nich stanowiły żółwie z lampami na grzbietach, które przemieszczały się pomiędzy tysiącami podziwianych roślin. Na świecie także współcześnie organizowane są podobne imprezy, z których warto wziąć przykład i w jednym z polskich miast przygotować duże wydarzenie, w którym główną rolę odegrają tulipany. Poza tym na pewno nie może zabraknąć tych kwiatów w naszych parkach, na skwerach czy przy ciągach komunikacyjnych.