Od redaktora
Politykę uprawiają konkretni ludzie. Chociaż pokolenia dokładały starań, aby ideały ludowładztwa wcielać w życie w sposób możliwie pełny i dokładny, to najczęściej mamy jednak do czynienia z karykaturą tych założeń. Sprawowana na różnych szczeblach władza służyć ma głównie społeczeństwu, w służbie którego winni działać politycy. To, co miało być środkiem do celu, stało się jednak dla wielu celem ostatecznym, jedynie uznawanym i poważanym. Każdego dnia widzimy, że postawienie interesu państwa i społeczeństwa jako całości nad wąską i płytko widzianą korzyścią swoją lub pewnej grupy interesu jest dla wielu polityków wręcz niezrozumiałe. Nie ma i jeszcze przez kilka pokoleń nie będzie w naszym kraju społeczeństwa obywatelskiego, w którym każdy obywatel dba należycie o dobro wspólne. Takim dobrem jest m.in. środowisko przyrodnicze.
Znajdujemy się obecnie w mało twórczym i mało oryginalnym okresie regresu w niemal wszystkich dziedzinach kultury i nauki. Wąski pragmatyzm, barbarzyńskie dziwactwa, rabunkowe niszczenie zasobów przyrody, samobójcze zanieczyszczanie środowiska, zbiorowe psychozy, bratobójcze wojny, rosnąca przestępczość, niekorzystne środowisko pracy i miejsca zamieszkania, utrata poczucia wspólnoty, coraz większa korupcja – to współczesność, którą zostawimy potomnym. W takiej sytuacji, czego możemy oczekiwać od nowo wybranych radnych wójtów, burmistrzów i prezydentów? Jak tym razem będą sprawować władzę? Chcemy zwłaszcza, aby to sprawowanie było na wskroś humanistyczne, związane z bezpośrednim komunikowaniem się ze społeczeństwem. A podejmowaniu wszelkich decyzji niech wybrańcom ludu zawsze towarzyszy szesnastowieczna maksyma: Rajco, co urząd swój pełniąc wchodzisz do Ratusza, pozostaw za drzwiami afekty, które przystają jeno prywatnym osobom, gniew, przemoc, przyjaźń, nienawiść. Oblecz się w cnoty osoby publicznej. Albowiem tak jak wobec innych Ty postąpić zechcesz … taki i ciebie boski wyrok czeka.
Krzysztof Kasprzak
Przewodniczący Rady Programowej