Od redaktora
Pierwszy dzwonek w szkołach już zabrzmiał. W branży również biją na alarm: „Nie zdążymy!”. Statystyki są okrutne, ale… prawdziwe. Już 157 aglomeracji powyżej 15 tys. RLM przyznało, że nie upora się do końca roku z realizacją założeń Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych. Okazuje się więc, że ci, którzy przewidywali ten fakt parę lat temu i nazywani byli niekiedy panikarzami, wcale się nie mylili. Ciężko jednak o satysfakcję z trafności takich prognoz. Upływ czasu to zjawisko nieuchronne, kalendarz jest w tym przypadku bezlitosny dla wielu gmin. 31 grudnia 2010 r. kończy się termin realizacji drugiego z celów pośrednich, określonych w traktacie dotyczącym naszego przystąpienia do Unii Europejskiej i związanych z wdrażaniem wymogów dyrektywy 91/271/EWG. Okres dostosowawczy dla Polski mija w 2015 r. Obecnie Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, który koordynuje realizację KPOŚK, czeka na szczegółowe dane na ten temat od marszałków województw. Na ich podstawie zostanie opracowany projekt aktualizacji Programu, który wyznaczy nowe terminy wykonania inwestycji. O tym, kto dostanie więcej czasu na dokończenie projektu, będzie decydował stopień zaawansowania przedsięwzięcia, poświadczony konkretnymi dokumentami oraz programami dostosowawczymi wraz ze szczegółowym harmonogramem działań. Niewykonanie lub nieterminowa realizacja przez gminy zadań ujętych w KPOŚK może spowodować nie tylko nałożenie kar pieniężnych. Polsce grozi również konieczność zwrotu przyznanych przez Unię środków. Jak pisze w tym numerze dyrektor Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”, Antoni Tokarczuk, normy środowiskowe są europejskie, a problemy… polskie.
Niestety, tegoroczna plaga powodziowa nie ułatwiła tego wyścigu z czasem. Straty są ogromne. Niektóre miasta z racji położenia geograficznego są szczególnie narażone na takie kataklizmy. Część z nich na szczęście uczy się na błędach. Takim przykładem są urzędnicy z Karpacza, którzy po doświadczeniach powodziowych z lat poprzednich postanowili „chwycić byka za rogi”. Co prawda nie mają nadprzyrodzonych mocy, żeby powstrzymać naturę przed kolejną falą, ale mogą opracować strategię zarządzania zasobami wodnymi. I to robią. Stąd organizowane spotkania i współpraca na wszystkich szczeblach. Prowadzone warsztaty służą wypracowaniu bilansu wodnego rejonu Karpacza, co ma zapobiec problemom z tym coraz bardziej deficytowym towarem na świecie. W przyszłości kwestia niezagospodarowanej wody ma w Karpaczu zniknąć. Jakie kroki poczyniono? O tym w niniejszym wydaniu „Wodociągów”. Do lektury zachęcam również przedstawicieli tych przedsiębiorstw wod-kan, które się borykają z problemem strat wody w swoich sieciach. Pierwszy artykuł z cyklu na ten temat zwraca uwagę na kilka istotnych kwestii związanych z kontrolą wycieków. Co ciekawe, powszechnie panująca opinia, że im starsza sieć wodociągowa, tym wyższe prawdopodobieństwo wystąpienia awarii, nie zawsze znajduje potwierdzenie w praktyce. Jakość przedwojennych żeliwnych rurociągów jest w wielu przypadkach niebywała. Najwięcej zaniedbań w tej dziedzinie przyniosły lata PRL-u. Parafrazując słowa piosenki, chciałoby się zanucić: „Komuno, nie wracaj…”.
Ewa Gosiewska,
z-ca redaktora naczelnego