Od redaktora
Tuż przed świętami dostałam zaproszenie na konferencję prasową „Nowa energia w prawie”. Jej tematem miały być projekty trzech ważnych ustaw (dotyczących OZE, gazu i Prawa energetycznego), ale ze względu na, hm…, niezbyt dogodny termin, musiałam zrezygnować z udziału w tym spotkaniu. Po konferencji poprosiłam więc ważne dla naszego środowiska osoby, które w niej uczestniczyły, aby przedstawiły swoje opinie, które zamieściliśmy wewnątrz tego numeru.
Ministerstwo Gospodarki 30 grudnia przesłało projekty wspomnianych ustaw do konsultacji społecznych, które mają zakończyć się już 23 stycznia! Dysproporcja pomiędzy okresem przygotowania projektu a czasem na jego publiczne przedyskutowanie, wskazuje na sporą „nerwowość” projektodawców. Owszem, odwołując się do wcześniejszych „przecieków”, można powiedzieć, że był czas na opracowanie kontrargumentów lub nawet kontrprojektów, lecz na pewno nie tak powinno to przebiegać. I nie chodzi o to, czy projekty tych ustaw zadowolą wszystkich, bo przecież trudno tego wymagać. Jeszcze się taki nie narodził…
Ministerstwo Gospodarki deklaruje dobrą wolę, optymalne rozwiązania, ambitne plany i szybkie działanie. Mając nadzieję, że naprawdę nastąpi istotne przyspieszenie, nie mogę się pozbyć obawy, że w jakimś stopniu obietnice te są utrzymane w konwencji noworocznych postanowień, z których po pewnym czasie niewiele zostaje. A cała ta „sprawa” jest przecież dla naszej branży fundamentalna, bo wicepremier Waldemar Pawlak jasno (!) poinformował, że głównym celem regulacji poświęconych źródłom odnawialnym jest wdrożenie jednolitego i przejrzystego systemu wsparcia dla producentów zielonej energii. Ufajmy, że uda się to osiągnąć „już” w tym roku i nie przeszkodzi temu ani kryzys w strefie euro, ani organizacja Euro, ani olimpiada, ani powódź, ani upał, ani… żadna inna potencjalna wymówka, którą rządowi piarowcy na pewno by przygotowali.
Tymczasem za Odrą OZE mają wyprzeć „atom” wcześniej niż dotychczas planowano. Tak przynajmniej zapowiadają tamtejsze władze federalne, których wiarygodność jest pod tym względem większa niż naszych. Na razie nie sprowokowało to żadnej wypowiedzi polskiego rządu o ew. korekcie zamierzeń jądrowych, ale nie można tego wykluczyć, bo sytuacja w tej dziedzinie jest „dynamiczna”. O tym, że nasi sąsiedzi próbują na nią konstruktywnie wpłynąć, świadczy choćby fakt, że ambasador Niemiec w Polsce organizuje w Warszawie 11 stycznia spotkanie-dyskusję z udziałem ekspertów m.in. z Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Berlinie. Raczej nie jest to przedsięwzięcie w ramach karnawału, w czasie którego życzę czytelnikom udanej zabawy, mimo tych wszystkich obaw i problemów.
Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna