Zaczął się maj ? no i ruszyła lawina. Statystyki, wyliczanki, porównania. W każdej gazecie, w serwisach informacyjnych stacji telewizyjnych i radiowych, na portalach internetowych. Nawet Paul McCartney w specjalnym spocie reklamowym, nakręconym za grube pieniądze, wciśnięty gdzieś pomiędzy atrakcyjny (sic!) kredyt hipoteczny a złocisty trunek, który uczyni letni upał znośnym, chwyta się za głowę. O co w tym wszystkim chodzi? Oczywiście, o jubileusz obecności Polski w Unii Europejskiej, ale bynajmniej nie zamierzam się zżymać na to, że unijna tematyka tak bardzo zdominowała tzw. środki masowego przekazu. Bo, rzeczywiście, temat to nie tylko wdzięczny do promowania (któż nie lubi oglądać sukcesów?), ale i promowania po prostu warty. Co zresztą w tym numerze ?Przeglądu Komunalnego? sami po trosze robimy, opisując dziesiątkę projektów z różnych dziedzin związanych z gospodarką komunalną i ochroną środowiska.

Siłą rzeczy, mówienie o Unii Europejskiej zostało sprowadzone do kategorii dotacji i ich efektów, a to dlatego, że jest ich tak wiele. Przyzwyczailiśmy się, że jeśli gdzieś budowana jest nowa droga albo kanalizacja, to niemal na pewno odbywa się to z pomocą europejskich funduszy. Miliardy euro odmieniły Polskę i z tym faktem polemizować się nie da. Warto jednak pamiętać, że Unia nie tylko daje, ale też wymaga. Choć nie wszyscy są pewnie z tego zadowoleni, musimy zmieniać prawo, by wypełnić przeróżne unijne standardy i uniknąć kar. Taki ?bat? w kraju takim jak Polska to ? tak na marginesie ? całkiem niezły pomysł. W wielu przypadkach znakomicie mobilizuje do pracy, zwłaszcza naszych parlamentarzystów.

Ale mnie marzy się jeszcze inny wymiar Unii w Polsce, a ściślej ? w Polakach. Czy nasza europejskość nie mogłaby polegać po prostu na tym, że odpady trafiają zawsze do pojemnika zamiast do lasu? Że zakręcamy kurek z wodą przy myciu zębów albo gasimy światło, wychodząc z pomieszczenia, w którym byliśmy sami? Że idziemy chodnikiem, a nie wydeptujemy nową ścieżkę na trawniku? Że stawiamy na ekologiczne środki transportu itp.?

Niby to wszystko takie oczywiste i każdy doskonale wie, co i jak należy robić, a jednak tego nie robimy. Dziesięć lat Polski w Unii znaczone jest wieloma sukcesami inwestycyjnymi, ale to, niestety, wciąż za krótko, by zmienić naszą mentalność. Nie pomogą nam w tym ani dotacje, ani groźby sankcji. Na taką europejskość musimy zdobyć się sami z siebie. Potrafimy?

Lech Bojarski

zastępca redaktor naczelnej