W Polsce narzekać na władze jest stosunkowo łatwo, bo ? niestety! ? często dają nam ku temu powody. Czasem jednak trochę mi tych władz żal. Trochę, ponieważ politycy w końcu sami pchają się do władzy i przyjmują na siebie to ?brzemię? z całym dobrodziejstwem inwentarza. Muszą się więc liczyć z pochwałami i krytyką, z sukcesami i porażkami, a także z koniecznością podejmowania trudnych decyzji. W tym takich, które niemal na pewno w kogoś uderzą, niemal na pewno komuś zaszkodzą.

No cóż, nigdy nie da się uszczęśliwić wszystkich, niemniej jednak są sytuacje, w których dylematy, przed jakimi staje władza, są naprawdę nie do pozazdroszczenia. W branży odpadowej takim dylematem jest kwestia zamówień ?in house?, które ? według ministerialnych zapowiedzi ? mają być możliwe w gospodarce odpadami. W tym numerze ?Przeglądu Komunalnego? zebraliśmy opinie różnych stron, w których interesie leży (bądź nie) wprowadzenie ?in house?. I co się okazuje? Ano to, że i jedni, i drudzy mają argumenty, z którymi trzeba się liczyć. Samorządowcy dbają o swoje spółki komunalne i dowodzą, że dzięki pełnej kontroli, jaką nad nimi mają, byliby w stanie w pełni efektywnie i możliwie najtaniej realizować zadania gminy. A na dodatek w takim przypadku łatwiej mogliby reagować na pojawiające się problemy. Poza tym, jeśli gminna spółka nie dostanie zlecenia, to istnieje niebezpieczeństwo, że ileś osób nie będzie miało zajęcia, czyli pracy. A więc może jednak warto postawić na ?in house??

Hola, hola, nie tak prędko! A co z zasadą wolnego rynku i konkurencyjności? Dlaczego mamy stawiać na przegranej pozycji prywatnych przedsiębiorców? Jakim prawem publiczne pieniądze mają być wydatkowane bez oglądania się na ustawę o finansach publicznych czy Prawo zamówień publicznych?

W chwili oddawania tego numeru do druku nie znamy szczegółów proponowanych przez Ministerstwo Środowiska zmian w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Wydaje się jednak pewne, że w sprawie ?in house? nie da się jednocześnie nasycić wilka i pozostawić w całości owcy. Decyzja, którą ostatecznie będą musieli podjąć posłowie, będzie więc wyjątkowo trudna (a dla polityków może nawet nieprzyjemna w skutkach ? komuś trzeba się będzie narazić).

Nie potrafię ocenić, kto w dyskusji o ?in house? ma mocniejsze argumenty, ale gdybym miał dać decydentom jakąś radę, to chyba sugerowałbym im, żeby nie zastanawiali się, komu ?in house? przysłuży się lepiej ? firmom czy spółkom samorządowym. Przypomniałbym im raczej nadrzędny cel, jaki przyświeca wszystkim zmianom u.c.p.g., a jest nim poprawa stanu środowiska. Może skupiając się właśnie na celu, łatwiej będzie wybrać właściwą drogę do niego prowadzącą?

Lech Bojarski

zastępca redaktor naczelnej ?Przeglądu Komunalnego?