Zagospodarowanie odpadów ulegających biodegradacji to zagadnienie, które nie schodzi z ust specjalistów zajmujących się gospodarką odpadami. Trudno się dziwić, bo stanowią one około 36,7% masy wszystkich odpadów produkowanych w naszych domach. Jednak chyba nikt już nie wierzy, że w Polsce wytwarzamy ich nieco ponad 12 mln ton rocznie. Obecnie eksperci mówią o 16-18 mln ton. Przy takim założeniu do zagospodarowania mamy rocznie 5,8-6,6 mln ton frakcji bio.

Samorządy mają nie lada kłopot, bo ceny jej odbioru, transportu i przetwarzania zwyczajnie muszą wpływać na wysokość opłaty ponoszonej przez mieszkańców. To po prostu najdroższy i najbardziej kłopotliwy rodzaj odpadów.

Skala problemu byłaby zapewne nieco mniejsza, gdybyśmy zdali sobie sprawę, że na szczycie hierarchii postępowania z odpadami nie stoi bynajmniej ich przetwarzanie, a niewytwarzanie. Tymczasem liczby, które podaje prof. Barbara Kozłowska, są zatrważające ? jesteśmy w niechlubnej europejskiej czołówce krajów marnujących największe ilości jedzenia na mieszkańca. Może gdybyśmy bardziej racjonalnie podchodzili do zakupów, nie musielibyśmy płacić tyle za odbierane z naszych domów odpady?

Z drugiej strony, dlaczego mamy przejmować się czymś, o co nie do końca dbali handlujący żywnością? Trzeba przyznać, że oni też nie mieli łatwo i woleli oddawać niesprzedaną żywność do utylizacji niż przekazywać ją potrzebującym, narażając się na koszty opłat podatkowych. Istnieje szansa, że ten p...