Temperatura dyskusji wokół nowelizacji ustaw o odpadach i o utrzymaniu czystości sięga wrzenia, a przynajmniej dorównuje tej za oknem. Argumenty, które padają podczas spotkań komisji w Sejmie czy na organizowanych konferencjach prasowych, oddalają sprawę kompromisowego zakończenia prac nad ustawami. Nie tylko kompromisowego, ale i jakiegokolwiek. Jedni drugich obrażają, pomawiają, wmawiają intencje dalekie od zamiarów drugiej strony. Dostaje się też Ministerstwu Środowiska i szefowi resortu. Jedni chcą, by pilnował interesów ekologii, zrównoważonego rozwoju, czuł się odpowiedzialny za zobowiązania akcesyjne. Drudzy oczekują od niego, że nie dopuści do tego, by firmy zajmujące się odpadami straciły na zmianach, oczekują, że będzie bronił wolnego rynku i przedsiębiorczości. I to w swoim oficjalnym stanowisku minister obiecuje. Szybko od samorządowych firm „dostaje” za to, że chce chronić nie środowisko, do czego jest powołany, a interesy przedsiębiorców. Podobnie oberwało mu się od ekologów za deklarację, że jego rolą jest maksymalne przyspieszenie inwestycji drogowych wpływających na rozwój kraju. To przy okazji dyskusji nad przebiegiem przez chronione obszary Podlasia trasy Via Baltica. Tak więc sprawy ochrony środowiska stają się coraz gorętsze i niestety zawiłe, a stanowisko szefa resortu środowiska ryzykowne jak praca sapera. Gdzie się nie ruszyć, od razu wybucha i rękę (oby tylko) urywa.
Wracając do „gorącej” sprawy odpadów i władztwa nad nimi, to patrząc na kalendarium prac Sejmu (II i III czytanie), trzeba się raczej pogodzić z myślą, że w tym roku nic już się nie zmieni. Obecny projekt zmiany w ustawach odpadowych zgodnie z tradycją powędruje do kosza. Myślmy nad tym, kto w nowym rządzie i parlamencie będzie o sprawach środowiska decydował i jakie będzie mieć pomysły na zmianę sytuacji, która chyba „uwiera” wszystkich. Bowiem natłoku inwestycji w gospodarce odpadami jakoś nie widać. Projektów z Funduszu Spójności jest zaledwie kilka, w funduszach strukturalnych trzeba się naszukać, by te kompleksowe, a nie tylko gminne znaleźć. Tak więc ubiegłoroczna diagnoza Ministerstwa Środowiska, przedstawiona po dwóch latach „działania” Krajowego Planu Gospodarki Odpadami, jest słuszna i woła o pilne działania. W moim odczuciu panuje zgoda co do tego, że nie da się z różnych względów utrzymać stanu, w którym prawie 100% odpadów komunalnych ląduje na składowiskach. Ale jak zmienić tę sytuację, nie naruszając np. interesów wielu firm i widząc, że obecny system się nie sprawdza (przynajmniej jeśli chodzi o efekty dla środowiska)? Tu raczej trzeba będzie odważnych i konsekwentnych decyzji.

Tomasz Szymkowiak
Dyrektor-redaktor naczelny wydawnictw