Przed miesiącem porównałam perypetie wciąż oczekiwanej ustawy o OZE do serialu. I trochę się pomyliłam. Bo ostatnie wydarzenia pokazały, że powinnam była to nazwać telenowelą! Ta bowiem ciągnie się znacznie dłużej, niewiele się w niej dzieje, gra aktorska i fabuła są na ogół gorsze, a emocje coraz mniejsze. No i tak właśnie jest z tą nieszczęsną ustawą.

Oto na niedawnym posiedzeniu połączonych Komisji Senackich Ministerstwo Gospodarki wniosło kilkadziesiąt nowych poprawek do ustawy uchwalonej (wreszcie) przez Sejm. Jedna z nich polega na uchyleniu tzw. poprawki prosumenckiej, wprowadzającej system taryf gwarantowanych dla mikroinstalacji OZE. Powód niby poważny: zbyt wysokie koszty. Ale wg przedstawicieli strony społecznej ta argumentacja jest merytorycznie słaba, a wynikające z niej kalkulacje są po prostu błędne ? po części wręcz ?sufitowe?. Obalenie poselskiej poprawki byłoby zatem sporym krokiem wstecz i to w sytuacji, gdy cała ustawa wcale nie jest tak bardzo ?do przodu?. Pewną nadzieję dawał spór wewnątrz PSL, gdzie przez pewien czas górą wydawała się być frakcja ?propoprawkowa?. Ostatecznie jednak zwyciężyła frakcja ?prorządowa?. Czyli zgodnie z ludowym (!) przysłowiem, że bliższa ciału koszula niż sukmana. A co w tej sytuacji zrobił Senat, czytający te słowa już pewnie wiedzą. Mój zasób optymizmu już się chyba wyczerpał. 

Istotną rolę w wywołaniu tej całej (kolejnej) perturbacji ? czy wręcz obstrukcji ? mają przedstawiciele dużych firm energetycznych. To oni przestrzegali senatorów przed widmem ?inwazji? instalacji prosumenckich, których połączona moc zaszkodziłaby górnictwu (jeśli można mu jeszcze bardziej zaszkodzić), energetyce i budżetowi. Że jest to alarm mocno tendencyjny pisać zapewne nie muszę. Chodzi przecież o to, żeby samemu czerpać zyski z korzystnego status quo.

Jak wynika z danych URE, moc instalacji energetycznych czerpana z OZE wyniosła na koniec minionego roku ponad 6028 MW. Co oznacza, że roczny przyrost wyniósł tu ok. 518 MW. W porównaniu do 2013 r. jest to wynik o ponad połowę gorszy! I najgorszy od wielu lat. Tak właśnie zareagowała cała nasza branża i zewnętrzni inwestorzy na ?chroniczny? brak ustawy. Bo trudno się przecież rozwijać w warunkach niepewności, tymczasowości, sprzeczności? Przyjęcie poselskiej poprawki i wsparcie taryfami gwarantowanymi instalacji do 10 kW mogłoby się przyczynić do większego wzrostu zainstalowanych mocy z OZE i sprzyjałoby wykonaniu unijnego celu 15% udziału. Ale w jego realność przestałam już wierzyć. Widać bowiem, że wielu decydentów gra z ustawą na zwłokę, a polityczna ?wstrzemięźliwość? z powodu roku wyborczego nie jest tu już dostatecznym usprawiedliwieniem.

Urszula Wojciechowska 
redaktor naczelna