Toczące się od kilku miesięcy dyskusje i prace dotyczące nowelizacji prawa odpadowego wreszcie dobiegają końca. 8 lipca br. Sejm przyjął ustawę o zmianie ustawy o odpadach oraz niektórych innych ustaw. Zapytaliśmy branżowców, samorządowców oraz ministra środowiska o ocenę ustawy w kształcie przyjętym przez Sejm.


Tomasz Uciński
prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami

Nasza Izba od samego początku domagała się rozwiązań prawnych, które zwiększałyby rolę samorządów terytorialnych w gospodarce odpadami oraz dawały narzędzia prawne i finansowe do realizacji tych zadań. Dlatego KIGO zdecydowanie poparło nowoczesną koncepcję gospodarki odpadami, zaprezentowaną w rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o odpadach (z 21 marca br.). Znosił on m.in. instytucję referendum, a także wskazywał, że to gmina jest właścicielem odpadów komunalnych na swoim terenie.
Niestety, w toku prac legislacyjnych cała koncepcja została radykalnie zmieniona i przybrała postać niekorzystnych dla samorządów rozwiązań. Nowelizacja nie rozwiązuje najistotniejszych problemów, obarcza bowiem gminy kontrolą firm i umów na wywóz śmieci oraz obarcza je odpowiedzialnością za osiągnięcie poziomu ograniczenia składowania odpadów biodegradowalnych. W rzeczywistości jednak gmina nadal nie będzie miała wpływu na to, co dzieje się ze strumieniem odpadów komunalnych na jej terenie. Ustawa tak naprawdę nic nie zmienia. Nadal 98% odpadów będzie trafiać na składowiska, a pozostałe poddawane będą odzyskowi. Obawiamy się, że przy znowelizowanych przepisach nie uda się uzyskać określonych przez UE poziomów odzysku odpadów.
Wszystko wskazuje na to, że ustawa stanie się przedmiotem skargi konstytucyjnej złożonej przez samorządy jako naruszenie konstytucyjnej zasady adekwatności środków do zadań, co gwarantuje m.in. Europejska Karta Samorządu Terytorialnego.


Dariusz Matlak
prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami

Nowela prawa odpadowego stanowi przemyślaną i dopracowaną konstrukcję prawną (opinia ta dotyczy wersji uchwalonej przez Sejm i nijak nie odnosi się do dyskutowanych obecnie w Senacie poprawek, które mogą wszystko „postawić na głowie”).
Podkreślić tu należy istotne dla przedsiębiorców kwestie. Po pierwsze, Sejm postanowił utrzymać dotychczasowy, rynkowy model gospodarki odpadami, a uchwalana niemal równolegle ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym daje nowe możliwości i formy realizacji wspólnych projektów przedsiębiorców prywatnych i gmin. Po drugie, na przedsiębiorców nałożone zostaną określone obowiązki, m.in. w zakresie selektywnej zbiórki odpadów, odzysku i kompostowania, które będą warunkiem utrzymania się na rynku. Ponadto w rozporządzeniu zostaną określone standardy prowadzenia działalności przez firmy zajmujące się higieną komunalną, a gminy uzyskają dodatkowe uprawnienia kontrolne i sankcyjne wobec przedsiębiorców i mieszkańców. Ustawodawca uznał też, że „podatek śmieciowy” jest dotkliwą sankcją wobec mieszkańców, którzy nie posiadają umów na wywóz śmieci.
Są to najważniejsze postulaty zgłaszane od lat nie tylko przez przedsiębiorców z PIGO. Cieszymy się, że wreszcie zyskały one uznanie resortu środowiska i Sejmu. Miejmy nadzieję, że ustawa zostanie uchwalona w kształcie zaproponowanym przez Sejm, a jej przepisy jak najszybciej zaczną być wdrażane w życie.


Tomasz Podgajniak
minister środowiska

W rządowej propozycji zmiany ustawy o odpadach oraz o zmianie niektórych innych ustaw najwięcej zainteresowania i kontrowersji wzbudziła nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, a w szczególności koncepcja przejęcia przez gminy od właścicieli nieruchomości, bez potrzeby przeprowadzenia referendum, obowiązków w zakresie gospodarowania odpadami komunalnymi. Rozwiązanie to spotkało się z krytyką ze strony przedsiębiorców, w tym z zarzutem niekonstytucyjności. Krytyka ta pociągnęła za sobą negatywną ocenę posłów. Starając się osiągnąć cele przyjęte podczas opracowania projektu zmian, mających służyć usprawnieniu funkcjonowania systemu gospodarki odpadami komunalnymi, strona rządowa dążyła do wypracowania rozwiązania kompromisowego, co w moim przekonaniu udało się osiągnąć. Wprowadzono nowe lub uściślono istniejące rozwiązania prawne – prowadzenie przez gminy ewidencji umów zawartych przez właścicieli nieruchomości, możliwość wydania decyzji wobec właścicieli nieruchomości uchylających się od podpisania umowy, określenie w regulaminie utrzymania czystości i porządku w gminie (akcie prawa miejscowego) wymagań w zakresie rodzaju i minimalnej pojemności pojemników na posesji oraz częstotliwości ich opróżniania. Zwiększono też wymagania w zakresie udzielania zezwoleń przedsiębiorcom. Wszystko to powinno zwiększyć przejrzystość i efektywność funkcjonowania systemu.


Włodzimierz Tomaszewski
wiceprezydent Łodzi

To wszystko, co dzieje się w Polsce wokół regulacji prawnych dotyczących świadczenia usług odbioru odpadów komunalnych, jest wyrazem bezprzykładnego ulegania decydentów politycznych wpływom firm (z dominującym kapitałem obcym), które chcą żerować na naszym rynku i środowisku. Zamiast praktycznej realizacji w polskim ustawodawstwie zasady zrównoważonego rozwoju, czyli godzenia racji rynkowych (ekonomicznych) z ochroną środowiska oraz utrzymaniem czystości i porządku, mamy kłopoty nie tylko z uwzględnieniem w ustawie o utrzymaniu porządku i czystości w gminach racji środowiskowych, ale także kolejne szkodliwe nowelizacje zabezpieczają interesy firm i godzą w środowisko. Ostatnie wydarzenia związane z pracą nad ustawą o zmianie ustawy o odpadach oraz o zmianie niektórych innych ustaw, przyjętą przez Sejm 8 lipca 2005 r. i rozpatrywaną w Senacie, nazywam wprost „aferą śmieciową”. W efekcie Polska może stać się śmietniskiem Europy pod patronatem polskiego ministra środowiska, a zyski z rabunkowej eksploatacji naszego środowiska (obciążanego masą nie przerabianych i wywalanych gdzie popadnie odpadów) trafiają w większości do krajów, które nigdy na taki sposób gospodarki odpadami na swoim terenie by nie pozwoliły.
Polski minister środowiska, jak się okazuje, nie jest od ochrony środowiska, tylko od ochrony interesów firm wywożących śmieci. Przestał bronić własnego projektu ustawy (przyjętego przez rząd i skierowanego do parlamentu) i z wielkim zaangażowaniem przystąpił do reprezentowania racji tych firm. A dotyczą one utrzymania jak największych zysków bez jakichkolwiek dających się realnie wyegzekwować reżimów środowiskowych. Mając dziś ponad 30% rentowność, zyski sięgające 450 mln zł – przy wręcz prymitywnej jakości usług, polegających na wywozie zmieszanych odpadów na składowiska – firmy te zadbały o to, by pod sztandarami obrony wolności gospodarczych nie być poddanymi faktycznej weryfikacji rynkowej poprzez przetargi organizowane przez gminy. Minister środowiska i niektórzy parlamentarzyści skutecznie wpłynęli na obydwie izby, by ochronić te zyski firm, a gminy i mieszkańców obciążyć kosztami przerobu i odzysku odpadów. To jest sprawa dla kolejnej komisji śledczej. Jestem przekonany, że sprawa ta zostanie rozliczona. Jesteśmy jedynym krajem, w którym w statystyce liczba odpadów maleje, gdy w innych państwach UE rośnie. To oznacza w praktyce (przy oczywistym wzroście opakowań), że odpady w Polsce mają swój nielegalny kanał, wymykający się statystyce. Tę patologię (widoczną w naszych lasach pod postacią dzikich wysypisk) nasi decydenci – włącznie z ministrem środowiska – zamiast zwalczać – utrwalają. Kiedy rosnący brud i nieporządek zacznie ludziom coraz bardziej doskwierać, opłaty za wywóz śmieci będą coraz większe (i to bez efektu odzysku), a kary za nieprzestrzeganie norm unijnych w zakresie gospodarki odpadami staną się faktem – wtedy do rozliczenia autorów tej afery już tylko jeden krok.

Zamieszczone wypowiedzi zostały zebrane zanim ustawa trafiła pod obrady Senatu.

Przygotowała: Katarzyna Terek