Od samego początku w dyskusji na temat projektu nowej dyrektywy w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych (RED II) jako środowisko branżowe z uporem maniaka podkreślaliśmy, że decyzje dotyczące przyszłości sektora biopaliw w UE w perspektywie do 2030 roku będą miały swoje bezpośrednie przełożenie na nierozerwalną z nimi podaż pasz białkowych. Konsekwencją tego była także decyzja o zmianie nazwy naszej platformy, która uwzględniać powinna tę kwestię literalnie. W szczególności że zarówno we działaniach wspólnych, jak i w indywidualnych inicjatywach poszczególnych organizacji promowanie rodzimego białka jest naturalną częścią komunikacji o istotności sektora biopaliw nie tylko dla rolnictwa, ale też dla całej gospodarki.

Wydaje się, że szczęśliwie niezrozumiała dla nas debata ?food vs. fuel? po wielu latach i rzetelnych, jednoznacznych w swej wymowie raportach (m.in. Banku Światowego czy FAO) na temat jednak pozytywnego wpływu produkcji biopaliw na produkcję żywności dobiegła końca. Zmiana nazwy naszego porozumienia branżowego na Polską Koalicję Biopaliw i Pasz Białkowych ma podkreślać nierozerwalny z lokalną produkcją biopaliw wątek jednoczesnego dostarczania na rynek przez te same fabryki i z tych samych surowców rolnych wysokobiałkowych komponentów paszowych, takich jak śruta rzepakowa czy podestylacyjny susz zbożowy (DDGS). To biopaliwa w Europie determinują dostępność pasz białkowych, bez nich bylibyśmy niemal całkowicie zależni od importu śruty sojowej z innych regionów świata. Takie systemowe podejście do rolnictwa i zainteresowanych gałęzi przemysłu rolno-spożywczego powinno towarzyszyć przy choćby konstruowaniu przepisów dotyczących przyszłości sektora biopaliw w Unii Europejskiej po 2020 roku.

Powinno i chyba w pewnym sensie faktycznie szczęśliwie będzie towarzyszyć, co możemy uznać także za swój sukces, jeśli spojrzymy na zrąb porozumienia politycznego zawartego 13 czerwca br. Brukseli na temat projektu nowej dyrektywy biopaliwowej RED II. Zakłada on bowiem ustanowienie 14-procentowego celu referencyjnego dla OZE w transporcie na 2030 rok, który będzie realizowany także biopaliwami z rzepaku czy kukurydzy, ale niekoniecznie już biodieslem z oleju palmowego. Dla tego rodzaju importowanych surowców, wobec których istnieje duże ryzyko dodatkowych emisji GHG związanych z pośrednią zmianą użytkowania gruntów (tzw. ILUC), nowa dyrektywa zakładać ma bowiem stopniowy odwrót i ograniczanie ich udziału w poszczególnych krajach członkowskich (i to tylko tam, gdzie miały one swoje zastosowanie, ponieważ punktem wyjścia jest wolumen z roku 2019) do poziomu ?0? na koniec przyszłej dekady. Oznacza to zatem, że pomimo utrzymania limitu (maks. 7%) dla biopaliw konwencjonalnych faktyczna rola tych wytwarzanych z surowców dających nam jednocześnie pasze będzie rosnąć. Jaki z tego wniosek? Taki, że warto stawiać w Polsce i innych krajach UE na uprawę rzepaku! Sygnały płynące od niektórych, także krajowych, polityków, że ?biopaliwa nie sprawdziły się? czy też miały być ?w odwrocie?, można uznać za nieaktualne. A zważywszy na tę coraz bardziej, na szczęście, docenianą wartość dodaną w postaci towarzyszącej biopaliwom produkcji białka paszowego, którego rzepak jest obecnie najważniejszym źródłem w całej Europie, warto wykazać się w tym zakresie konsekwencją. Zwłaszcza że jest to uprawa opłacalna dla naszych rolników.

Adam Stępień

Krajowa Izba Biopaliw