Sztuczne wywoływanie, czyli tzw. sianie deszczu, doprowadziło do powodzi w dwóch miastach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Władze tego państwa chciały wywołać deszcz, aby zapobiec trawiącej kraj suszy. Z powodu niespotykanie ulewnych deszczy, gradu, burz i śniegu najbardziej ucierpieli mieszkańcy Fudżajry, Al In i Szardży. Z zalanych terenów ewakuowano prawie 600 osób, 180 z nich musiało zatrzymać się w różnych placówkach charytatywnych. Pozostałym pozbawionym schronienia władze zapewniły nocleg w hotelach.
Niespotykane dotąd ulewy są wynikiem zbyt intensywnych działań wywołujących deszcz. Przetrenowana i wcześniej stosowana metoda wywoływania deszczu miała zadziałać i tym razem, ale dając większy opad. Władze zasiały więc chmury burzowe kryształkami soli, wykonując przez weekend ponad 200 lotniczych operacji. Meteorolodzy zapowiadali, że większe opady przewidywane są jedynie w Dubaju i Abu Zabi, prognozy sprawdziły się jednak aż nadto. Silne nawałnice zaatakowały głównie zachodnią część kraju. W górach ulice zostały zalane przez lawiny błotne, a na pustyni spadł śnieg. Narodowe Centrum Meteorologiczne wydało oficjalne ostrzeżenia przed niebezpiecznymi warunkami pogodowymi i zaleciło kierowcom unikanie bocznych dróg, gdzie utworzyły się potoki.
Tak duża ingerencja w naturę może mieć wpływ na pogodę w innych miejscach. O ile chmury deszczowo-burzowe wywołały niespodziewane zmiany pogody w sąsiadujących z ZEA krajach, nie ma to wpływu na pogodę w Europie...