W 2011 roku ponownie zwiększyła się liczba ludności zamieszkującej Ziemię. ONZ ustaliło, że od 31 października jest nas już 7 miliardów, a kolejny miliard przybędzie prawdopodobnie za mniej niż 12 lat. Informacje te od razu wywołały komentarze naukowców i publicystów na temat zasobów żywności i energii zdolnych do utrzymania przy życiu rekordowej populacji.

Oczywiście zdania są podzielone – jedni podnoszą alarm, nawołując do odkurzenia demograficznych teorii Malthusa, a inni gloryfikują GMO i zachwalają gaz oraz ropę z łupków, stając się zwolennikami postępu technologicznego, który umożliwi przetrwanie nawet 10 miliardów ludzi. Przy okazji problematyka zmian klimatycznych z powodów antropogenicznych została w znacznym stopniu pominięta. I choć nikt tego głośno nie mówi, to skutki nagłych kataklizmów klimatyczno-pogodowych, traktowane poniekąd jako substytut działań militarnych, przez niektórych postrzegane są jako zbawienne dla gospodarek oraz koniunktury na świecie.
 
Rozpoczynając Nowy Rok, który, należy mieć nadzieję, stał się ważny dla Majów tylko z powodu deficytu paciorków do kalendarzy, warto zastanowić się nad tezą o nieprzebranych ciągle zasobach paliw kopalnych. Słysząc to, zwolennicy rozwijania odnawialnych źródeł energii powinni potraktować te słowa, jako ledowe światełka ostrzegawcze. Oto mamy do czynienia z realizacją profesjonalnej strategii PR, za którą płacą największe i najbogatsze koncerny świata. Głoszone są hasła, że paliw konwencjonalnych wystarczy na kolejne dziesięciolecia, a może nawet stulecia, a w międzyczasie coś się wymyśli. Dochody z mocno skoncentrowanego biznesu nie mogą maleć, bo idea inteligentnej energetyki, opartej na małych, rozproszonych odnawialnych źródłach, to przecież zawracanie głowy. A do tego bezczelni stają się konsumenci, którzy chcą zostać prosumentami…
 
Polska jako uczestnik globalnej gospodarki ma styczność z tymi samymi zjawiskami w podejściu do energetyki. Tradycyjny sektor ma się bardzo dobrze, a może jeszcze lepiej. Odnawialne źródła energii nie funkcjonują w przestrzeni społecznej, co najwyżej gdzieś na obrzeżach lub w opowieściach o ludziach „pozytywnie zakręconych”. Na promocję energetyki jądrowej rząd przeznaczył 19 mln złotych, a ustawa o promocji odnawialnych źródeł energii, pomimo bardzo mocnego umocowania w dyrektywie 2009/28/WE, od ponad roku nie została skierowana do społecznych konsultacji.
Na szczęście stanowimy tylko małą cząsteczkę globalnej populacji, która zapewne w ponad połowie korzysta z energii odnawialnej z biomasy. Gdyby szacunki zasobów paliw kopalnych były błędne – istnieje alternatywa. Nawet jeżeli po latach miałoby się okazać, że górnicy, nafciarze i gazownicy mieli rację – róbmy swoje, bo co wtedy, jeżeli to tylko nowoczesny PR? A być prosumentem to powód do dumy.

Z okazji nowego, 2012 roku wszystkim zwolennikom odnawialnych źródeł energii, a w tym członkom Polskiej Izby Biomasy oraz czytelnikom „Czystej Energii”, składam najlepsze życzenia pomyślności i sukcesów w imieniu Zarządu Izby i swoim własnym.
 
Henryk Pyrka,
Sekretarz PIB