Zenon Świgoń

Chcąc żyć i być we współczesnej Europie sami musimy zadbać o nasze ścieki. I nie za bardzo rozumiem, dlaczego odrzucamy corocznie darowane nam, Polakom, wiele milionów euro właśnie na poprawę stanu naszych ścieków, przepraszam rzek, jak Wisła, Odra czy Warta.

Rocznik statystyczny „Ochrona Środowiska 2001”, omawiający stan środowiska w Polsce na dzień 31.12.2000, został opublikowany w grudniu 2001 r., czyli wyjątkowo późno. W dobie komputerów mam chyba prawo się trochę temu dziwić.
Na marginesie należy odnotować, że coraz trudniej otrzymać raporty publikowane przez wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska. Być może zatem należy zacząć bardzo uważnie je czytać i analizować. Statystyka kieruje się dziwnymi regułami. W środowisku projektantów systemów oczyszczania ścieków (w ustawach również) podstawową jednostką objętości jest metr sześcienny na dobę (m3/d). We wszystkich zestawieniach statystycznych ilość ścieków jest podawana w hektometrach sześciennych na rok (hm3/rok). Wobec tego Warszawa wprowadza do Wisły „zaledwie” 86,3 hm3 ścieków nieoczyszczonych na rok. Wydaje się, że to mało. Ale trochę wyobraźni, 86,3 hm3 to budynek marketu o szerokości 40 m, długi na 1 km i o wysokości 6 m. W przeliczeniu jest to ponad 235 tys. m3/d! 2727 litrów na sekundę! A to jest już rzeka, jak chociażby Ner czy Prosna przy niższym stanie wód (tabela 4). W ka...