W Polsce znajduje się wiele tysięcy ton zużytych dywanów i wykładzin podłogowych, wytworzonych najczęściej z włókien syntetycznych. Składowane są one w magazynach, piwnicach lub na strychach domów. Najwięcej jest ich na składowiskach odpadów, na których zajmują olbrzymie powierzchnie i zatruwają środowisko. Włókna syntetyczne nie są atakowane przez żadne bakterie, a więc nie gniją. W związku z tym mogą rozkładać się przez setki lat.
Recykling wyrobów włókienniczych (chociaż dawniej tego tak nie nazywano) zrodził się prawie równocześnie z rozwojem przemysłowych metod ich wytwarzania. Już w XIX w. istniały maszyny, które pozwalały rozwłóknić powstałe w czasie produkcji odpady oraz zużytą odzież. Uzyskane włókna można było ponownie przetworzyć na tkaniny odzieżowe niższego gatunku lub na koce, derki na konie, maty ocieplające itp. Zużyte dywany nie stanowiły tu wyjątku i były poddawane analogicznemu procesowi.
Pod koniec lat 50. XX w. sytuacja w zakresie przerobu odpadów włókienniczych zaczęła się komplikować w wyniku wprowadzenia do produkcji coraz większej ilości włókien syntetycznych. Jedynie poliamid można było barwić razem z wełną. Pozostałe włókna wymagały innych barwników i maszyn do barwienia pod ciśnieniem. Proces sortowania odpadków bardzo się skomplikował ze względu na wzrost trudności odróżniania poszc...