Retencja wód opadowych w przestrzeni publicznej
Skalę uszczelnienia oraz brak przestrzennych i prawnych możliwości retencji w polskich miastach uświadamiamy sobie zazwyczaj dopiero w obliczu poważnych zagrożeń, kiedy hektolitry wody deszczowej spływają z ulic, chodników i dachów wprost do zbiorczych systemów odwodnieniowych, powodując ich przeciążenia, a w efekcie podtopienia i powodzie miejskie.
Przy opadzie dobowym rzędu 50 mm na 1 ha spada ok. 500 m3 wody (500 tys. litrów), czyli tyle, ile przeciętna, czteroosobowa rodzina w Polsce zużywa w ciągu 3,5 roku! Ta ogromna objętość wody opadowej kierowana jest kanałami burzowymi wprost do rzek, gdzie wywołuje gwałtowne wezbrania (zwłaszcza w małych ciekach), erozję brzegów, a niekiedy katastrofalne powodzie i zanieczyszczenie środowiska. Z kolei w ciągu suchych miesięcy letnich mamy problem z niedoborem wody, a do zraszania rozgrzanych ulic, podlewania ogrodów i terenów zieleni miejskiej znów wykorzystujemy wodę pitną. A wystarczyłoby, żeby każdy mieszkaniec mógł podstawić symboliczną ?beczkę? pod swój okap, a tereny zieleni były wykorzystywane dla retencji i infiltracji spływów deszczowych z przestrzeni publicznych.
Zarządzanie wodą w mieście
Intensyfikacja ekstremów opadowych (wzrost częstotliwości opadów nawalnych) jest związana ze zmianami klimatycznymi, ale znacznie większym problemem jest sposób gospodarowania wodą deszczową w naszych miastach, albo raczej jego brak. Systemy odwodnieniowe,...