Z Marcinem Popkiewiczem, laureatem tegorocznego tytułu Promotor Energetyki Odnawialnej miesięcznika ?Czysta Energia? i autorem bestselerów ?Rewolucja energetyczna. Ale po co?? oraz ?Świat na rozdrożu?, rozmawia Magdalena Lipiecka

Czy rzeczywiście czeka nas rewolucja energetyczna? A jeśli tak, to na czym będzie ona polegała?

Rewolucja energetyczna to nieunikniona konieczność z dwóch względów. Pierwszy to wyczerpywanie się zasobów, a paliwa kopalne są zasobem nieodnawialnym. Są podstawą obecnego systemu energetycznego świata i zużywamy ich coraz więcej, bo przybywa na Ziemi ludzi i zwiększa się konsumpcja. Na początku XX wieku na świecie było nas ok. 1,5 miliarda, teraz jest pięciokrotnie więcej. Rośnie też zużycie energii na osobę. Kiedyś nie mieliśmy tylu samochodów, klimatyzacji, nie lataliśmy samolotami, nie mieliśmy rolnictwa przemysłowego. Zużycie energii rośnie, a ponad 80% światowych potrzeb energetycznych zaspokajają ropa, węgiel i gaz ? paliwa kopalne. Jeśli pomyślimy, że lwią część energii zużywa 1,5-2 mld ludzi klasy średniej i wyższej, a prognozy mówią, że w związku z bogaceniem się Chin, Indii i innych krajów rozwijających się do połowy stulecia klasa średnia będzie liczyła 5 mld ludzi ? to trzy razy więcej niż obecnie. Jeśli ci Chińczycy i Hindusi będą żyli podobnie do nas, jeżdżąc samochodami, mieszkając w dużych pełnych urządzeń domach, jedząc żywność przemysłową i chłodząc się klimatyzacją, to zużycie energii wzrosłoby trzykrotnie. A to i tak byłaby tylko połowa ludzkości, szacowanej w połowie stulecia na 10 mld.

Tymczasem odkrycia ropy są najmniejsze w historii od ponad pół wieku. Nie dlatego koncerny naftowe płyną po ropę do Arktyki i wiercą w głębokim na trzy kilometry oceanie, nie dlatego nazwały ropą piaski roponośne ? smołę wymieszaną z piaskiem ? i nie dlatego szczelinują, bo chcą wydobywać z trudnych i drogich w eksploatacji złóż, problematycznych społecznie i środowiskowo. Dzieje się tak, ponieważ jest to najlepsza opcja, jaka im została. Nie ma możliwości, żebyśmy w połowie stulecia wydobywali trzykrotnie więcej ropy. Wątpliwe jest nawet to, czy bylibyśmy w stanie wydobywać tyle ropy, ile obecnie.

W Polsce również łatwo dostępne złoża zużywa się najpierw, a dopiero potem sięga się po trudniejsze. Węgiel kiedyś wydobywaliśmy z 200 m, potem z 500 m, a teraz z ponad 1200-1300 m, w coraz bardziej wymagających warunkach geologicznych i przy większym zagrożeniu metanowym.

Wyraźnie widać, że te paliwa, które służyły naszej cywilizacji przez poprzednie dekady, najwyższy czas czymś zastąpić. I to jest pierwsza motywacja. Jeżeli chcemy tempo rozwoju cywilizacji technicznej, cieszyć się wygodami, bezpieczeństwem i miejscami prac, musimy znaleźć inne źródła energii, bo to ostatnie stulecie dominacji paliw kopalnych.

Przyczyna druga to zmiany klimatu. Na konferencji w Paryżu ustalono cel ograniczenia wzrostu temperatury do progu 2°C względem poziomu przedindustrialnego oraz podjęcie wysiłków w celu ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5°C. Ten ambitniejszy cel jest właściwie nie do osiągnięcia. Dlaczego? Wystarczy powiedzieć, co oznacza ograniczenie ocieplenia do 2°C z punktu widzenia ilości możliwych do spalenia paliw kopalnych.

A ich spalanie trzeba ograniczyć do zera do połowy stulecia. Powtórzę: zero ropy, węgla i gazu do połowy stulecia. I nawet wtedy nie będziemy mieli pewności, że nie przekroczymy progu, gdyż szanse na to wynoszą ok. 50%. I nie, nie da się tego skompensować sadzeniem drzew. Przedstawiony przez Lasy Państwowe program ?gospodarstw węglowych?, mających usuwać z atmosfery dwutlenek węgla przez sadzenie drzew ma w ciągu 10 lat usunąć z niej 40 mln ton. Dla porównania ? takie są polskie emisje CO2 ze spalania węgla, ropy i gazu w ciągu półtora miesiąca?

Wszystko to oznacza, że trzeba szybko znaleźć alternatywę dla paliw kopalnych. To są fundamentalne megatrendy, które dobitnie pokazują, że musimy pilnie tego dokonać.

Czy są jeszcze inne argumenty przemawiające za przeprowadzeniem rewolucji energetycznej?

Oczywiście. Wiele mówi się o niskiej emisji zanieczyszczenia powietrza. Oddychamy smogiem. W Polsce ponad 40 tysięcy Polaków co roku traci życie w wyniku zanieczyszczeń powietrza, powodowanych głównie spalaniem węgla niskiej jakości, paleniem śmieciami w kominkach i spalinami z ruchu drogowego. Oprócz tego miliony ludzi cierpią na wywoływane przez zanieczyszczenia powietrza astmę, alergię, obturacyjną chorobę płuc, choroby serca i wiele innych przypadłości. To także bardzo poważne koszty gospodarcze. Przejście na odnawialne źródła energii zlikwiduje ten problem.

Idźmy dalej. Import gazu i ropy z Rosji kosztuje nas kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie. To są pieniądze, które opuszczają naszą gospodarkę. Jeśli zamiast tego wybierzemy efektywność energetyczną i lokalne odnawialne źródła energii ? biomasę, wiatr, słońce, to te pieniądze będą tworzyć miejsca pracy w kraju.

Jeżeli poprawimy efektywność pozyskiwania energii, budując domy niskoenergetyczne i efektywny transport, to zmniejszymy ubóstwo energetyczne, bo jeżeli mamy dom, który jest ?wampirem energetycznym?, jego ogrzewanie wymaga dużo energii to ludzie, żeby się ratować, palą mułem, śmieciami, obniżają temperaturę, a zimą na ścianach skrapla się wilgoć, rosną grzyby, a mieszkańcy chorują. Idąc drogą efektywności energetycznej i czystej energii, będziemy przy okazji podnosić jakość życia.

Świat wie, że megatrendy, zużywanie zasobów nieodnawialnych i ich wyczerpywanie się, a także zmiana klimatu prowadzą nas w bardzo niebezpiecznym kierunku. jeżeli nie chcemy popełnić zbiorowego samobójstwa, trzeba zmienić kierunek systemu energetycznego. Kto z wielkich emitentów gazów cieplarnianych pierwszy podpisał porozumienie paryskie? Czy Unia Europejska? Otóż nie. Uczyniły to Chiny, później dołączyły Stany Zjednoczone, Indie, Brazylia i wiele innych krajów, a dopiero potem UE. Cały świat idzie w tę stronę. I dobrze.

Trzeba podkreślić, że w transformacji energetycznej w kierunku czystych źródeł energii nie chodzi jedynie o modyfikacji systemu wytwarzania prądu w elektrowniach. Mówimy też o transporcie, ogrzewaniu, o energii dla całej gospodarki. To są zmiany, które będą kosztować dziesiątki tysięcy miliardów dolarów. Ktoś te pieniądze wyda, a ktoś je otrzyma. Jeżeli będziemy nadal hamowac rozwój tych technologii w imię utrzymania status quo i blokowania kreatywnej destrukcji, która jest nie na rękę wielkiej energetyce, czerpiącej zyski z tego, jak jest, to za 10 lat będziemy kupować czyste technologie z Niemiec, Chin, Ameryki i narzekać, że nie mamy własnych technologii, bo zdusiliśmy w zarodku kiełkujące firmy, które chciały tworzyć ten rynek. A moglibyśmy mieć konkretny udział w tym olbrzymim torcie nowej rewolucji przemysłowej. Możemy być eksporterem tych technologii netto, a nie ich importerem. Mamy wysoko wykwalifikowaną kadrę techniczną, świetnych informatyków do tworzenia sieci inteligentnych i technologie budownictwa zeroenergetycznego ? od biogazu, od odpadów, od transportu… Dobrym przykładem jest to, że polskie firmy i samorządy zaczęły zmieniać sektor transportowy. Takie przedsiębiorstwa, jak Pesa, Newag czy Solaris i podbijają światowe rynki. Moglibyśmy osiągnąć to samo w wielu sektorach gospodarki i pozbyć się ubóstwa energetycznego oraz zapewnić miejsca pracy wielu Polakom. Megatrendy ponownie sugerują, że powinniśmy to robić.

Jaką rolę w rewolucji energetycznej będą odgrywały odnawialne źródła energii?

Strategicznie rzecz biorąc, jest to ostatnie stulecie dominacji paliw kopalnych. Co to oznacza? Jeżeli ci, którzy mówią, że paliwa kopalne są niezastąpione, mają rację, to czeka nas krach cywilizacji. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie nie jest to wymarzony scenariusz na przyszłość. A inne opcje? Albo odnawialne źródła energii i efektywność energetyczna, albo atom. Chociaż z wykształcenia jestem fizykiem jądrowym, to z wielu względów uważam, że lepszym wyborem są odnawialne źródła energii. Jest tak choćby z uwagi na aspekty gospodarcze: jeśli postawimy w Polsce na atom, to wszystko kupimy od Francuzów, Amerykanów lub Japończyków. W rezultacie 80% (a pewnie nawet więcej) z ponad 100 mld złotych przeznaczonych na program jądrowy wyślemy gdzieś za granicę. Dlaczego nie mamy (i nie będziemy mieli) reaktorów polskiej produkcji? Bo nie opłaca się budować kompetencji i tworzyć własnych technologii dla jednej czy dwóch elektrowni atomowych. W rezultacie prawie wszystko będziemy kupować za granicą. Za to jeśli pójdziemy w kierunku efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł energii, to 80% wydatkowanej kwoty może pozostać w Polsce, tworząc w naszym kraju miejsca pracy. Odnawialne źródła energii to jest najlepsza opcja, jaką mamy w kontekście zastąpienia paliw kopalnych.