Nie jest tajemnicą, że w ostatniej dekadzie ochrona środowiska stała się domeną samorządów. Jednak sytuacja taka nie jest – niestety! – efektem racjonalnej polityki naszego państwa, którą miało cechować owe słynne „oddawanie władzy w dół”. To raczej smutna konieczność, z którą władze lokalne muszą sobie radzić, licząc głównie na własną pomysłowość i operatywność. Oczywiście, samorządy dobrze się orientują, jakie są ich rzeczywiste potrzeby w tej dziedzinie i doskonale wiedzą, że od pilnej poprawy stanu środowiska naturalnego zależy nie tylko zdrowie, ale często wręcz egzystencja mieszkańców. To efekt różnicy wynikającej z odmienności perspektywy pomiędzy administrowaniem centralnym a lokalnym: na szczeblu gminy każdy problem ma wymiar realny, nie pozostawiający wątpliwości co do skali zagrożeń, które ponadto w jednakowym stopniu dotykają zarówno wyborców, jak i wybranych.
Z perspektywy stołecznej sytuacja nigdy nie będzie wyglądała aż tak klarownie – i nie wynika to bynajmniej z niczyjej złej woli, lecz ze specyfiki centralnego zarządzania, którego wady i zalety są powszechnie znane. Może właśnie dlatego ekologia stała się specjalnością polskich gmin i jednocześnie konkretnym wyzwaniem, gdyż trzeba przyznać, że środki na ten cel samorządy muszą często pozyskiwać zupełnie samodzielnie.
W Katowicach nie brakuje przykładów na potwierdzenie tego stanu rzeczy. Strategiczne dla miasta inwestycje, dotyczące ochrony środowiska, ostatnich lat są zasługą wysiłków władz lokalnych, począwszy od prac nad regulacją i rewitalizacją rzeki Rawy z jej dopływami, a na wysypisku komunalnym skończywszy.
Środki na szeroko rozumianą ekologię pochodzą zarówno z kasy gminnej, jak i funduszy europejskich oraz bezpośrednio od zachodnich inwestorów. Miasto korzysta zatem ze środków Phare II, Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Funduszu Miljo Sam, IO – funduszu inwestycyjnego dla Europy Środkowej i Wschodniej, jak i z rządowych środków budżetowych naszych zachodnich partnerów. Ponadto jest na dobrej drodze do otrzymania pomocy przedakcesyjnej ISPA. Już to pobieżne zestawienie świadczy, że polskie gminy na dobre zadomowiły się w europejskiej rodzinie, co jest efektem aktywności samorządów lokalnych oraz faktu, że ekologia stała się wspólną sprawą całej społeczności Starego Kontynentu.
Dobrze to wróży staraniom Polski o akces do Unii. Chociaż sądzę, że właściwsze jest stwierdzenie, że my już tam właściwie jesteśmy – i to praktycznie od dekady. Jest to w wielkim stopniu zasługa samorządów, bowiem poważne i konstruktywne podejście do problemów ekologii i ochrony środowiska ze strony władz lokalnych przyczyniło się do zbudowania korzystnego wizerunku polskich gmin w Europie Zachodniej. A żeby ten wizerunek był jeszcze lepszy, trzeba pieniądze dobrze wykorzystywać tak, jak to ma miejsce na przykład w… Katowicach, gdzie kolejne pozyskane środki – w wysokości ponad 30 mln euro – planuje się przeznaczyć na całkowitą modernizację infrastruktury w centrum miasta (w tym na nowe kolektory ściekowe i przepompownię). Pozwoli to rozpocząć długo oczekiwaną przebudowę rynku górnośląskiej stolicy.

Piotr Uszok, prezydent Katowic, prezes Związku Miast Polskich